Byłyśmy w Zgierzu

Kasia wprowadziła dość znaczące zmiany w płaszczyźnie edukacji. Na roboczej grupie wisi na górze lista z wypunktowanymi datami zajęć, niżej w postach szczegółowy opis dotyczący placówki, ilości grup lub klas i adres.

Godzina rozpoczęcia z uwagi na obie działające Gosie nie jest zbyt wczesna, bowiem ich miłość do spania zmusza mnie do bycia ich osobistą, prywatną zegarynką!

Bezpiecznie dla wszystkich żeby nie wprowadzać nerwowej atmosfery zajęcia rozpoczynamy generalnie o godzinie 10.

By uniknąć niepotrzebnego zamieszania a i dodatkowej pracy w okresie sprawozdań, po każdym spotkaniu piszemy czas jaki na ten cel został przeznaczony.

Unikamy tym samym zbędnego zamieszania i niepotrzebnej aktywności.

Tym razem wędrowałyśmy do Zgierza. 

Tradycyjnie, wczesnym rankiem, wykonałam telefon mobilizujący Gosię do wstania.

Pracujemy każda z nas własnym trybem. Ja, jako sowa budzę się bladym świtem, ale dziewczyny będące nocnymi Markami siedząc do nocy mają lekką trudność zerwać się o dramatycznej dla nich porze, więc ja muszę dbać o to by najważniejsza osoba w zespole była na czas gotowa.

Obie Gosie działają w transporcie a i świetnie odnajdują się w edukacji więc tą maleńką ich słabość wybaczam i z uśmiechem zawsze komentuję małe spóźnienia moich śpiochów.

Te zajęcia były powrotem Ani do edukacji. Z przyczyn losowych ponad dwa lata była odsunięta od możliwości prowadzenia spotkań z dziećmi. Tak się czasem dzieje i nie można mieć o to żalu, że życie rodzinne zaburza nam i reorganizuje pewne nawet miłe dla nas zobowiązania. Bardzo żałowałam, że musiała pauzować, bowiem Ania ma świetny kontakt z dziećmi, wszelkie predyspozycje i przede wszystkim wiadomości by jej wykłady były interesujące i rozwijające dla dzieci.

Na szczęście i ta sytuacja się zmieniła. 

Prowadziłyśmy równolegle ze wsparciem malującej buzie dzieciom Gosi i Iwanem prezentującym pięknie swoją niebywałą kocią urodę. 

Ten kot wyjątkowo umie pełnić swoją rolę ambasadora Fundacji. Dostojnie, bez strachu zbliża się do dzieci, zwiedza klasy, pozuje do zdjęć. Kiedy się nudzi, ostentacyjnie ucieka do kontenera, pokazując, że chwila na głaskanie właśnie dobiegła końca. Umie budować relacje w każdej społeczności zawsze mając sytuację pod swoją kontrolą. Uwielbiam tego kota za rozwagę, opanowanie,  za świetne dopasowanie się do sytuacji.

Jak było ktoś zapyta ? 

Jak zwykle wyjątkowo. Dzieci grzeczne, słuchały moich i Ani opowieści. Głaskały Iwana wypowiadając swoje życzenia. Kot nadstawiał uszu jakby autentycznie ich słuchał, rozumiał i jeszcze rozważał jakby je spełnić. Było serdecznie, szalenie miło i ciepło. Nawet Pan Dyrektor zajrzał na moment, by posłuchać prowadzonego wykładu.

Zbiórka karmy po raz kolejny przeszła moje oczekiwanie. Znowu  był kłopot by ją w jednym aucie zmieścić.

Cieszę się z tak sowitej zapłaty za naszą pracę. Mając wsparcie mogę nie tylko leczyć na większą skalę koty ale i pomagać opiekunom mającym pod opieka liczne stada.

Korzyści bezpośrednie z tak aktywnie prowadzonej edukacji ma nie tylko Fundacja ale i karmiciele będący z nami w kontakcie.

Fajnie się znowu dzieje w Kociej Mamie! 

 Z każdych zajęć wracamy optymistycznie doładowane, zadowolone, że dzieci ale i ich rodzice doceniają naszą kocią pracę, o tym bowiem świadczą solidne zbiórki  karmy !