Finał maratonu w Zgierzu

To, co się wyprawia w tym roku w sferze edukacji, u każdego wolontariusza wywołuje przeogromne zdumienie. Nie dość, że systematyczne, bo aż dwa razy w tygodniu, odbywają się spotkania, to bijemy także rekordy edukacyjnej sprawności. Kiedyś naiwnie sądziłam, że oznaką świetnej dyspozycji, jest forma prowadzenia zajęć równolegle, czyli w oparciu o dwa zespoły. W tym roku trio w składzie: Ania, Ela i Iza, odświeżyło pomoce dydaktyczne. Zaproponowana została zupełnie inna tematyka poruszanych zagadnień, a co najważniejsze, dołączyły do Fundacji nowe wolontariuszki. Wzmocniło to nie tylko ilość domów tymczasowych, ale w dużej mierze rozbudowało zespół Autek i automatycznie edukatorek.

O ile jedna Gosia świetnie odnajduje się w roli kociego belfra, o tyle druga jest oporna na wszelkie namowy i sugestie, by choćby raz spróbowała poprowadzić lekcje.
Siedzi w kąciku, malując z przejęciem na małych buziaczkach kocie wąski albo biega między salami z aparatem, uwieczniając spotkania.
Zajęcia w Zgierzu rozbite zostały na dwie tury, z uwagi na koty i ich komfort pracy oraz ilość klas, oczekujących w kolejce na opowieści o mruczkach. Zgierz zapisze się w naszej kociej historii jako miejsce, w którym biłyśmy rekordy. W tej szkole kilka tygodni temu pracowałyśmy po raz pierwszy w oparciu o trzy zespoły edukacyjne. Tym razem poprawiłyśmy zdobyty wynik, działając w czterech składach równolegle!

Dziewczyny zdobywają szlify w tempie błyskawicznym. Zaprzestałyśmy, powyżej klasy drugiej, opowiadać, do czego służy kuweta i pytać naiwnie, jak się nazywa lekarz, który leczy zwierzęta.
Niezwykle przydatną pomocą dydaktyczną stał się przez przypadek koci kalendarz. Opowiadając o kociakach i ich zdrowotnych perypetiach, których niestety w tym roku nie było mało, skupiamy uwagę obecnych, przy czym są to idealne przykłady na niebywałe starania, jakie wkładamy, by ratować koty, szczególnie te chore.
Kalendarz jest punktem wyjścia do zawiązania różnych tematów. Można odnieść się do niego jako nie tylko do zbioru przepięknych fotografii, mających nam miło odliczać rok w klimacie kocim, ale jednocześnie opowiedzieć młodzieży starszej o formach wolontariatu i jak się jeden rodzaj z drugim zazębia, dopełnia i uzupełnia. Mówimy, jak domy tymczasowe korzystają z pomocy Grupy Autek, a kocie dzieci są modelami dla wolontariuszek, przygotowujących cegiełki charytatywne, projekty i plakaty.

Edukatorki błyskawicznie podchwyciły nowy styl pracy, łatwiejszy i bezpieczniejszy. Zawsze lepiej bowiem jest sięgać po tematy nam bliższe i znane, co do których jesteśmy w stu procentach pewne, że nie strzelamy gafy. Bardzo wspiera mnie wiedza, ale i zachowanie moich zaprzyjaźnionych lekarek, z których jedna dość konsekwentnie od lat powtarza: książki mówią jedno, a koty robią swoje i tyle mam do powiedzenia odnośnie reguł i zasad w kwestii ich właściwego żywienia. Akceptuję i całkowicie przyjmuję to stanowisko, pamiętając jak moja ukochana Lolka zajadała się pomidorówką, ale tylko z ryżem, tą z makaronem wręcz się brzydząc oraz jak Filuś rzucał filetem rybnym po całej podłodze, szczęśliwy zabijając rybkę kilkakrotnie, a potem, gdy wyglądała jak szmatka do podłogi, zjadał z ogromnym smakiem.
Tym razem, po raz pierwszy od kilku lat, prowadziłam wykład, posiłkując się prezentacją multimedialną, wykorzystując okazję, że słuchaczami była młodzież klasy siódmej. To już fajni partnerzy do dyskusji, mający swoje zdanie, przemyślenia i co najistotniejsze, umiejący wyciągać wnioski.

Jak zwykle, padło pytanie najważniejsze, jakie cechy posiada dobry wolontariusz i co musi spełnić, by pracować w Kociej Mamie.
Każda praca, nawet ta wykonywana w trybie wolontariatu, to prawa i obowiązki.
Najważniejsze prawo, które bezpośrednio chroni każdego wolontariusza, to prawo do odmowy przyjęcia zadania. Zaczynając rozmowę właśnie od tego przywileju, rzecz jasna momentalnie rozpętałam dyskusję! Jedne wnioski nasuwały kolejne spostrzeżenia i nikt, łącznie z panią nauczycielką, nie zauważył, kiedy zabrzmiał dzwonek.
Reasumując, Zgierz jest pod ogromnym wrażeniem naszych kompetencji, nie tylko z branży kociej.

Rewelacyjna komunikacja z młodzieżą, profesjonalizm i ogromna kultura osobista wolontariuszek, raz jeszcze finalnie przełożyły się na świetną ocenę pracy Fundacji.
Na spotkanie z tą społecznością umówione jesteśmy za rok!