Kolejna odsłona inspirowana KotoManią

Dziwne czasy, dziwne wydarzenia, dziwne sytuacje, tak w największym skrócie można opisać wydarzenia ostatnich miesięcy. Pamiętajmy ideę, sens i przesłanie jakie niosły za sobą organizowane Gale urodzinowe zwane elegancko KotoMania. Nazwa zobowiązywała, było wykwitnie, wystawnie, ale ze smakiem i szalenie profesjonalnie.


Odbywały się w różnych miejscach, zawsze pośrednio związanych z działalnością Kociej Mamy. Ostatnia, megaudana, w nowej wolontariackiej ekipie odbyła się w przepięknym Ośrodku Inicjatyw Pozaszkolnych w Rudzie. Było jak zwykle rodzinne, sympatyczne i szalenie swobodnie, każdy kto, tylko miał potrzebę mógł wyrazić swoją opinię nawet na scenie.

KotoMania odbyła się w dziwnej atmosferze, na kilka dni przed “godziną zero” przebąkiwano o wirusie, mniej było notabli, mniej utytułowanych Gości, ale sala tradycyjnie pękała w szwach, bowiem jak zwykle dopisali Lubisie i Sympatycy. Wydarzenie niesłychanie dynamiczne, energetyczne, konsolidujące przyjaciół Fundacji: artystów, karmicieli i darczyńców. O autentycznej roli i znaczeniu Gali, jak mocno zapada w serce, jak jest kultowa i jakie emocje potrafi wywołać, przekonało mnie jedno zdjęcie, na które trafiłam przypadkiem w sieci.
Wiemy, że organizacja pracuje w oparciu o wolontariat. Nie składamy cyrografu bycia razem do końca życia, nie pieczętujemy krwią swego oddania dla Fundacji. Działamy, dopóki przyświeca nam ten sam cel i wierzymy w sens wzajemnych działań. Kiedy zaczyna być razem krzywo, kiedy uwierają i przeszkadzają decyzje Rady i Zarządu, kiedy strategia Szefowej budzi zastrzeżenia, przeciętnie kulturalna osoba podejmuje rozmowę w celu wyjaśnienia niepokoi czy też nasuwających się pytań.

Jestem Szefową od ponad 20 lat i miałam wątpliwą przyjemność obserwować różne formy odejścia, ale sądzę, że to temat na inny reportaż. Ten rok jest kontynuacją życia i pracy w pandemii, z tego powodu o typowej Gali nawet nie myślałyśmy, jednak dla każdego wolontariusza kolejna rocznica nie mogła przejść bez echa. To ważne święto dla nas ludzi Fundacji, ale jak widać i dla tych, którzy kiedyś byli częścią naszej gromady, bowiem w ubiegłym roku, dokładnie w tym samym czasie odbyło się spotkanie dla mnie niezwykle ważne: celebrowały KotoManię wspólnie osoby, które odeszły. Nikt ich nie zachęcał do zgromadzenia, nikt nie agitował, a jednak ta data, to święto wywoływały takie wspomnienia i emocje, że nie mogły tego dnia nie świętować! Osobom nijakim nie poświęca się czasu, rzeczy przykre wypiera się z pamięci, tym bardziej charakterystyczne wydarzenia, a KotoMania jest takowym. W każdym działaniu jest podtekst, jest drugie dno i mądry analityk dojrzy rozpacz i smutek wynikający z pochopnych, nieprzemyślanych decyzji. Cieszę się, że czuły wyjątkowość tego dnia i mimo, że nie z nami, także świętowały.

W tym roku dzień urodzin zrobiły mi wolontariuszki kręcąc urodzinowy filmik 13 lutego tuż po 13… Idąc za ciosem, w rozmowie z Anią scenariusz dalszych “punktów programu” wirtualnej KotoManii napisał się sam. Trzeba wręczyć Stypendium im. Pitusia wyjątkowego kota – zdecydowałam- przecież Fundacja nadal działa, a że nie ma typowej Gali, dziewczyny z Matki Polki wręczą w imieniu Kociej Mamy, nikt bardziej niż One nie jest z nami identyfikowany.
Kiedy Marta z Agnieszką usłyszały moją prośbę nawet nie były zaskoczone:
-Kochane, lekko się zagapiłam w tym roku- tłumaczyłam się – ale wirus wiele decyzji spowalnia. Poproszę o kandydaturę dziecka. Zasady pozostają te same: doświadczone przez Los, megazdolne, z niezasobnej rodziny.

I tym sposobem kolejny punkt, tym razem nietypowej, ale jak nadała Emilka, tytuł szczęśliwej KotoMamii, został odhaczony.

Stypendium poleciało jeszcze przed Wielkanocą do dziecka a w odpowiedzi otrzymałyśmy przecudne zdjęcia uszczęśliwionej Kingi. Pituś nadal czaruje, niesie dobro, miłość, daje nadzieję i sieje optymizm. Do szczęścia czasem potrzeba tak niewiele, nie drogich prezentów, nie drogich podarunków, czasem wystarczy, że dostrzeże się problem drugiego człowieka, stanie obok, przytuli, poda rękę. Pełne napięcia płyną codzienne wiadomości zasypujące nas przez media wywołując różne nastroje, ale mimo tego staramy nadal pracować tak, by pandemia i Covid -19 nie miał większego wpływu na fundacyjne plany, decyzje, strategię.