Piątek – weekendu początek

W piątek dość późnym wieczorem Maryla raportowała:
– Jest zgłoszenie z Kutna, działaczka psiej fundacji, na drodze obok jej domu zaparkował pan w pięknym aucie, wypalił papierosa i odjechał.
– Co w tym dziwnego? – zapytałam lekko zirytowana, że o tej porze jeszcze mnie niepokoi – Ludzie różne mają nałogi, nie popieram, ale nie będę też za to wieszać, znam gorsze uzależnienia.
– Ale, posłuchaj – kompletnie nie zrażona kontynuowała – Pan odjechał, ale na miejscu została gruba jak beczka kotna kotka. Pani pyta czy pomożemy, ona robi w psach, ma pomysł, że nawet kotkę sobie zostawi, ale co z małymi? Wszyscy doradzają eutanazję!
– To podłe! To paskud!!! – wyrwało mi się pod adresem pana, momentalnie odeszła ochota na sen. – Mówisz, że Pani się waha, to dobry sygnał.
-No nie wiem czy się waha…
-Jakby było inaczej nie odebrałabyś telefonu, ma dylemat skoro prosi o pomoc. Poczekajmy aż kotka się okoci.
– Są trzy, sprawa zamknięta o dziewiątej rano zawiezione do uśpienia, pani nie może zaopiekować się całą rodziną.
– O nie! Maryla dzwoń i mów, że zabieram pakiet, matkę i smarki.
– Pani się zastanawia. Musi przedyskutować z mężem.
– O czym tu rozprawiać? Mogę natychmiast przyjąć, teraz kiedy już urodziła zabierać dzieci to szczególne okrucieństwo.

Diabli wzięli mój spokój tego dnia. Nic mi się nie kleiło, przedmioty wypadały z rąk.
W końcu sama zadzwoniłam do Maryli.
– Wiesz coś wreszcie? Bo sama polecę do tej klinki, Kutno nie jest na końcu świata.
– Tak, już wstrzymana egzekucja, wygrały nasze argumenty, maleństwa wracają do matki. Miały pisane życie, lekarz zajęty był powypadkowym psem. Podziwiam determinację pani trzymającej drące się z głodu w niebogłosy smarki, trzeba mieć wysoko postawiony próg antyempatii. Matka przyjęła ocaleńce, nakarmiła, wymyła, otuliła swoim futerkiem. W nocy, kiedy nabrała pewności, że dzięki rękojmi jaką objęła jej maleństwa Fundacja i ona i dzieci są bezpieczne, urodziła czwarte kociątko.

Ta opowieść powinna obudzić sumienie, szczególnie tych, którzy tępo wypełniają zalecenia ustawy. Aborcja jest wskazana w przypadku regulacji i zmniejszania populacji ale wśród prawdziwych kociarzy nie może być przyzwolenia do eutanazji zdrowych miotów. Dla mnie takie zachowanie to skandal.

Dziękuję Pani z psiej organizacji, że zaufała mojej obietnicy, że podjęła najpiękniejszą decyzję o pozwoleniu matce na wykarmienie dzieci. Rozumiem jej rozterkę, też bym podobnie reagowała w przypadku psów, tylko że ja bardziej bałabym się o właściwe zaopiekowanie szczeniakami, a eutanazja nawet nie przefrunęłaby przez moje myśli.

Maluchy rosną, tak jak przypuszczałam są największą atrakcją w domu.
To druga interwencja w dość krótkim czasie, w której koty zdobywają wśród psiarzy sprzymierzeńców. Patrząc globalnie na ich zachowanie stwierdzam, że mimo wszystko przebiegłe są szelmy, więcej widzą i rozumieją niż my ludzie.  Uczmy się od kotów, powtarzam to od lat. Od matek sposobiących do życia swe mruczące dzieci.

Lista potencjalnych smarków oczekujących do przyjęcia rośnie. Na dzień dzisiejszy Fundacja ma pod opieką 19 maleństw. Wszystkie na szczęście przebywają z matkami, są zdrowe, bezpieczne, niebawem pojawia się pierwsze anonsy adopcyjne.

20