Atrakcji ze Schedką ciąg dalszy

Takie koty jak Scheda mają szalone szczęście kiedy po pierwsze trafiają do Kociej Mamy, a na domiar ich Domem Tymczasowym staje się przestrzeń istoty pokroju Eli, Maryli czy którejś z Iz.
To, że u nas łatwo się działa w trybie opiekunki kociej, wiedzą wszyscy. Na głowie stajemy obie z Iwonką, by koty były dobrze zaopiekowane. Oprócz uważnego monitorowania podopiecznych i sporadycznego udziału w zajęciach edukacyjnych, wolontariuszki nie mają innych zadań. Nie wyobrażam sobie, by można było skutecznie i sumiennie działać na kilku płaszczyznach jednocześnie.

Czytaj dalej

Szybka akcja, czyli ratowanie cmentarnego kota

Ta akcja na szczęście zakończyła się w sumie pomyślnie, ale daleko byłoby do happy endu, gdybym była mniej czujna.
Doceniam wszelkie środki przekazu odnośnie szybkiej współczesnej komunikacji, ale w dobie tak łatwego dostępu do internetu nadal mimo wszystko najlepiej w pewnych okolicznościach skorzystać z telefonu.

Czytaj dalej

Depresja

Ta kotka pojawiała się w Fundacji nagle, potknęła się o Nią dosłownie i w przenośni osoba znająca mnie osobiście z projektu, który razem prowadzimy z ludźmi dotkniętymi chorobą otępienną. Sytuacja jest potwierdzeniem, że ludzie dobrze kojarzą zasłyszane od mnie informacje i w sytuacji kryzysowej szukają ratunku i pomocy dla siebie oraz kota.
Schedka czekała na środku ulicy, aż ktoś się zlituje i obejmie opieką. Wydarzenie tylko z pozoru zakończyło się dla Niej szczęśliwie, ponieważ błyskawicznie w wyniku podjętej interwencji, kotka znalazła w Fundacji bezpieczną przestrzeń, a po rutynowym pobycie w lecznicy, trafiła do domu tymczasowego, w którym miała od nowa odzyskać zaufanie do człowieka.

Czytaj dalej

Zwyczajna szaro-bura, ale bardzo kochana

Pojawiła się jakiś czas temu, zaglądała na podwórko szukając jedzenia. Przeszła Wiosna, minęło Lato, a Ona zjawiała się coraz częściej, jakoś nie spieszyła z powrotem do domu. Kiedy Jesień nadeszła powiedziałam: zabierz Ją proszę do domu, nie może dłużej się tak błąkać jeszcze krzywdę ktoś Jej zrobi. Przez pierwsze dni siedziała na oknie jakby nie mogła się zdecydować czy nowe życie jest dla Niej lepsze. Mijały dni, Pyza, bo takie teraz ma imię, odespała stres, wyciszyła emocje i z filozofią typową dla kotów, stwierdziła, że jednak podjęła dobrą decyzję.

Czytaj dalej

Działania towarzyszące

– W tym roku jedziemy na Bardowskiego bardziej roboczo w temacie KotoManii niż edukacyjnie – tłumaczyłam Gosi.

Ubiegły rok był dobry pod jednym względem, otóż dołączyły do Fundacji osoby świadome własnych potrzeb odnośnie aktywności społecznej. W sumie nie przeprowadziłam ani jednej nietrafionej weryfikacji bowiem ci, którzy pojawili się na rozmowie, byli już wstępnie uprzedzeni odnośnie trybu pracy, panujących zasad, moich obowiązków wobec wolontariuszek ale i stawianych im wymagań.
Czytaj dalej

Na tropie kotki czyli gdzie się podziała moja stara bezdomna?

Styczeń.
Ten jest kompletnie inny od poprzednich. Chyba po raz pierwszy nie otrzymuję zgłoszeń o kociakach porzuconych po Świętach. Nie wiem na ile jest to wzrost świadomości czy wreszcie wyniki od lat prowadzonej edukacji.
W tym roku dla odmiany regularnie dziewczyny odbierają sygnały o tułających się starych kotach, ewidentnie wyrzuconych z domów.

Czytaj dalej