Kocia Mama zza kulis: Gdzieś we Francji

Joannę poznałam klika lat temu. Spadła mi z nieba – dosłownie i w przenośni…
To był piątek, szczyt letniego wysypu kociąt. Tego dnia miałam odebrać z lecznicy miot kociaków. Od rana zachodziłam w głowę, gdzie je upchnąć. Wszystkie domy tymczasowe pękały w szwach. Trudno, myślałam zdesperowana, postawię kolejny kennel i tak non słucham wyrzutów, że jestem niereformowalna i dlaczego dokładam sobie jeszcze to zadanie. Jako Szefowa i tak mam multum zajęć…

Czytaj dalej

Transakcja wiązana – adopcja i podjęcie wolontariatu

Było to dawno, w pierwszym roku powstania Fundacji. Zadzwoniła do mnie ówczesna ordynator gabinetu weterynaryjnego schroniska, że jest kotka na leczenie, na którą zabrakło funduszu. Nie powinno być takiego zdarzenia, że dyrektor blokuje środki na ratowanie życia zwierzaka, tłumacząc małą szansą powodzenia. Lekarka zrobiła wszystko co było w jej mocy, ale stanęła pod ścianą, ponieważ kolejny etap ratujący życie wiązał się z podawaniem drogich leków. Wtedy to były jeszcze czasy, kiedy przybywały do mnie małe i łagodne koty ze schroniska.

Czytaj dalej

Kolejna płaszczyzna uporządkowana

Rzeczą normalną jest, że skład wolontariuszy, tworzących każdą organizację, ulega zmianom. Takie są fakty, nie moje fantazje czy wymysły. Rotacje następują z kilku powodów, a najczęściej występującym jest brak identyfikacji z polityką działania, z kierunkiem, w jakim podążamy, ze sposobem prowadzenia interwencji i kodeksem, obowiązującym każdego, działającego społecznie. Niezwykle istotnym elementem jest nieumiejętność pracy w zespole i wykonywania podjętych zadań. Jeśli zaniedbania nie dotyczą zwierząt, przez jakiś czas mogę przymknąć na nie oko, kładąc to na karb zabiegania czy zwiększonej ilości obowiązków.

Czytaj dalej

Nie jesteśmy anonimowi

Dosłownie i w przenośni, zaskoczyli mnie skalą pomocy. Nie spodziewałam się, aż takiego prezentu i takiej ilości. Pierwszy kontakt nawiązałyśmy na Pchlim Targu, dziewczyna dość ostro licytowała fanty. Nie żeby była arogancka czy agresywna, ostro w tym konkretnym przypadku oznacza, że mogła nabyć produkt za cenę o wiele mniejszą, ale z ułańską fantazją przebijała innych twierdząc: “Raz się żyje!”.

Czytaj dalej

Zrządzenie losu

Kampanie i akcje społeczne wymyśliłyśmy kilkanaście lat temu, idea była rzecz jasna stricte edukacyjna. Obalałyśmy mity, piętnowałyśmy przesądy, modelowałyśmy komunikację z kotem.
Jedna z nich była ta, moim zdaniem mega ważna, i nosiła nazwę “Jesień życia z kotem”. Opowieść o wspólnym życiu Supła i Stasi była zachętą dla osób w dość statecznym wieku do adopcji szczególnie kocich seniorów.

Czytaj dalej

Reorganizacja

Od pewnego czasu byłam przytłoczona fantami i rzeczami, które trafiały do siedziby określane terminem: kiedyś się przyda. Te „przydasie” latami okupowały kąty i jakoś nikt nie miał na nie sensownego pomysłu. O ile Bożena przerzuciła tony koralików, spinek, tasiemek, zamieniając je na przepiękne rękodzieło, o tyle ja bezradnie rozkładałam ręce, pytana po raz nie wiadomo który, jak zagospodaruję te brzydkiego koloru bele czy wełnę w mało atrakcyjnym kolorze. Kto Ci kupi dla dziecka maskotkę w szaro-burym kolorze?

Czytaj dalej

Nietypowy wolontariat

Zawsze, kiedy mam problem, albo potrzebuję wsparcia, zwracam się do przyjaznych mi ludzi o pomoc. Kilka lat temu, w wyniku apelu o pomoc w transporcie zgłosiło się tylu chętnych, gotowych przyjść mi z pomocą kochających koty, iż finalnie powstała cudowna grupa autek, tym samym skończył się problem z dowozem wyprawek do domów tymczasowych.

Czytaj dalej

Drobne korekty – dobre efekty

Wystarczyła tylko delikatna zmiana stylu przeprowadzania zajęć, szczególnie z młodzieżą klas młodszych, a bardzo szybko okazało się, że diametralnie zwiększyła się ilość zaproszeń do kolejnych placówek. Dobre i złe opinie mają wspólna cechę, niezwykle szybko się rozchodzą budując wizerunek każdej firmy. W przypadku organizacji jest dokładnie tak samo. Kiedy opiekunowie kotów nie mają oczekiwanego wsparcia, napotykają na permanentne trudności z przekazaniem bezdomnych kotów do adopcji, kiedy nie mogą liczyć na wsparcie w leczeniu czy choćby okazjonalną pomoc w karmie, od razu ich opinia o kondycji i działaniu organizacji staje się z powyższych przyczyn negatywna, a ta postrzegana jako nieudolna i mało efektywna.
Wręcz niezaradna i mierna.

Czytaj dalej

Takie tam niedzielne

Kilka tygodni, a może już nawet kilkanaście, bo czas niestety pędzi jak szalony, a my wraz z nim starając się spełnić obietnice, marzenia i pomysły, zapowiedziałam cykl reportaży mający opowiedzieć wszystkim Sympatykom co się fajnego dzieje z kotami, które swoim stanem zdrowia spędzały nam sen z powiek i wszyscy solidarnie trzymaliśmy za nie kciuki. O tym jak żyją w nowych domach, jak im się układa z towarzyszami, jak przebiega socjalizacja i aklimatyzacja, bo przecież trafiają w przestrzenie, gdzie muszą sobie poukładać relacje z psem czy jeżem, jakie zachodzą w nich przemiany i co im wpada do głowy kiedy ogarnia jest straszna nuda.

Czytaj dalej