Walczymy o żabę

Stacja benzynowa, jedna z wielu, jakie funkcjonują w naszym mieście. Dziewczyna niedawno rozpoczęła na niej pracę, a że ma w domu także mruczka, wiadomo wszędzie rozsiewa kocie feromony i wysyła w eter pozytywne emocje. Długo czasu nie upłynęło, kiedy zawitała do Niej pewna para. Pewnego dnia pojawił się dziwny oswojony duet: duży czarny kocur i raczej drobna, ale dorosła kotka. Przychodziły systematycznie zawsze na Jej dyżur. Wpisały się w pejzaż stacji do tego stopnia, że nikt już specjalnie nie okazywał zdziwienia. Nie psociły, nie brudziły grzecznie czekały na swoją porcję jedzenia, a potem znikały.

Pewnego dnia dziewczyna odważyła się kotkę pogłaskać, jakby uprzedzając mające nastąpić fakty, nadała Jej imię Żaba.
Typowo dla naszej tradycji, kiedy zgarniamy kota pod nasze skrzydła.
Kilka dni temu alarm, panika, przerażenie! Odkryła u kotki dwa ropiejące, zaognione, otwarte guzy. Już nie raz sygnalizowałam, że przyszło nam żyć w trudnych czasach. Urząd Miasta zapomniał wprowadzić program do walki z bezdomnością, fundacje podzieliły się na trzy grupy, te co działają nawet w tak drastycznie skomplikowanych warunkach, na te, co zawisły działanie na kołku i nagle jakby przestały istnieć oraz te, które aktywność sprowadzają do odsyłania i kierowania do tych, które działają, fenomenalnie zabawna sprawa, zbierają %, bo mają do tych rzetelnych kontakt!

Tak się po krótce przestawia realizacja celów zapisanych w Statucie przez niektóre organizacje pro zwierzęce mające siedziby w Łodzi.
Kocia Mama od zawsze ratowała stare, chore, nawet te, co do których rokowania lekarzy były bardzo ostrożne. Wychodząc z założenia, że jeśli jest cień szansy i nawet maleńka nadzieja, a w dodatku jest osoba, która zapewnia kotu bezpieczną przestrzeń na dożycie, podejmujemy walkę. W tych konkretnych przypadkach nie podejmuję decyzji kierując się ekonomią.
Na dziś wiemy, że Żaba ma dwa rozlane guzy w warstwie mlecznej. Oceniono jej wiek na około 10 lat. Prześwietlenie RTG nie wykazało zmian w płucach, czyli nie rejestrujemy przerzutów. Narada była krótka, ani ja ani Doktor nie mamy czasu na towarzyskie pogaduchy. Wspólne działanie na rzecz środowiskowych to konkretna wymiana pomysłów, konsultacja leczenia i dalsza profilaktyka osłonowa.

“To są znaczne koszty, a wynik może nas zaskoczyć.” – wyjaśniał mi Doktor, który będzie kotkę operował. To nie jest laik w tej dziedzinie, to onkolog, czyli Żaba trafiła idealnie w kompetencje. Dodam, że to sama opiekunka totalnie nieświadoma specjalizacji Doktora wskazała klinikę Amicus jako tą, której lokalizacja jej najbardziej pasuje.
I jeszcze jedna kwestia, dziewczyna dodzwoniła się do tej właściwej Fundacji, która kiedy przyjmuje koty automatycznie zmieniają swój status i z bezdomnych stają się właścicielskimi, co zapewnia im opiekę typową dla naszych kotów domowych. Zbyt dużo dobrych zbiegów okoliczności trafia się w tej jednej w zasadzie typowej interwencji, bym bez walki skazała buraskę na eutanazję.

Wydarłam śmierci nie jedno kocię, teraz trzymamy kciuki za przesympatyczną Żabę.
Jakie konkretnie będą finalnie koszty związane z przeprowadzonym zabiegiem okaże się po operacji, bo tak naprawdę nie wiemy jakie jeszcze niespodzianki czekają, kiedy się kota znieczuli.