TM – Jasiek

To kocię nie dość, że nie ma oczu, które zostały amputowane w wyniku ostrego przebiegu kociego kataru, to na dodatek test na białaczkę wyszedł pozytywny.

Nie mam pojęcia czy znajdzie się człowiek, który odważy się adoptować Jasia, więc bezpieczniej będzie, kiedy zostanie pod opieką fundacji.

Aktualizacja lipiec 2025:
Tego kota kochali wszyscy, którzy tylko mieli z nim kontakt choćby nawet przez maleńką chwilkę. Walczył od pierwszych swoich dni, najpierw zabrano mu oczy z powodu spustoszeń, jakie w jego organizmie uczynił koci katar. Nauczył się żyć patrząc nie oczami a sercem. Spadek odporności po herpes wirusie wywołał białeczkę. My, lekarze i kot stanęliśmy do kolejnej bitwy. Sprowadziłam z Ukrainy leki i zaczęliśmy spychać białaczkę do szpiku. Wygraliśmy! Testy kontrolne potwierdziły, że terapia się powiodła, jednak zło nie spało. Pewnego dnia kociak obudził się z ogromnym brzuchem, Danuta natychmiast poszła do prowadzącej kociego pacjenta kliniki, tym razem poddaliśmy się wszyscy, ostra forma fipa…