O sterylizacji kotek

Aby być świadomymi opiekunami kotów, zarówno tych wolnożyjących, jak i domowych pupili, musimy postępować racjonalnie, nowocześnie oraz globalnie postrzegać problem bezdomności zwierząt. Najważniejszą, najskuteczniejszą, jedynie słuszną drogą i sposobem na ograniczanie nadmiernej populacji zwierząt jest sterylizacja kotek domowych i dzikich.

Trzeba zrozumieć, że koty są częścią naszego ekosystemu i obecność ich w środowisku jest konieczna, wręcz niezbędna. Musi istnieć populacja zwierząt dzikich, które utrzymują na pożądanym poziomie równowagę ekologiczną, a szczególnie mają wpływ na populację gryzoni. Świat zwierząt i przyrody ma swoje prawa, a my nie powinniśmy w nie zbytnio ingerować. Dlatego najważniejszym zadaniem Fundacji jest oświata, obalane mitów i przypowieści ludowych nie mających nic wspólnego z rzeczywistością.

Jedną z najczęściej przytaczanych jest opinia, iż koty po kastracji i sterylizacji zmieniają swe upodobania czy też wygląd. Otóż jest to przesąd nie mający w praktyce żadnego pokrycia. Zacznijmy od początku.

Kotka jest zdolna do rozrodu od 6 miesiąca życia. Jeśli żyje w stadzie innych zwierząt, aktywna płciowo może być jeszcze szybciej. W miocie przeważnie jest od 3 do 8 kociąt. Rodzić może nawet 3 razy w roku. Koty zamieszkują komórki, garaże, są w stanie przetrwać w ekstremalnych warunkach, nawet niedożywione kotki mają ruję, a co za tym idzie – zachodzą w ciążę. Bezdomne koty żywią się odpadkami, resztkami jedzenia, które w dobie nieposzanowania żywności są wyrzucane dosłownie wszędzie. Mają także swoich stałych opiekunów, którzy bez względu na pogodę wystawiają pełne miseczki, dlatego obecne kotki mają zaburzony cykl rozrodczy. Kiedyś kotki nie rozmnażały się zimą, były tylko dwa mioty kociąt, te pomarcowe i jesienne. Postęp cywilizacji ma bezpośredni wpływ na życie kotów. Obecnie wszyscy apelujemy o otwieranie okienek piwnicznych miejskim kotom, wpuszczanie do garaży, udostępnianie komórek, węzłów ciepłowniczych, stawiane budek. Koty nie muszą zatem energii zużywać na ogrzanie swego ciała, są syte, bezpieczne, chronione przed zimnem, są to czynniki mające wpływ na zaistnienie trzeciego miotu w roku.

Karmiciele starają się wpływać na regulację urodzeń kociaków, przez zabezpieczanie ich zastrzykami hormonalnymi albo podawanie tabletek antykoncepcyjnych. Są to złe metody – nie bójmy się tego stwierdzić. Podawanie środków hormonalnych powoduje u kotek raka sutka, ropomacicze i guzy w jamie brzusznej – wszystkie te choroby mają wpływ na stan zdrowia, a w efekcie na przedwczesną śmierć zwierzaka. Po za tym jest jeszcze jedna niedogodność, w stadzie dzikich kotów cała populacja zjawiająca się na kociej stołówce, przyjmuje środki hormonalne solidarnie: koty i kotki. Dodatkowo trzeba przestrzegać cyklu 7 dniowego, nie podanie w terminie środka może w efekcie doprowadzić do zapłodnienia, a miot bardzo często jest wtedy zdeformowany i dzika kotka nie jest w stanie sama się wykocić, a jej lęk przed człowiekiem eliminuje możliwość udzielenia jej pomocy, w efekcie zdycha w cierpieniach. Sądzę, że opiekunowie kotów nie posiadają tej wiedzy, wątpię, żeby świadomie narażali kotkę na cierpienie.

Sterylizacja zabezpiecza kotkę radykalnie na całe jej życie. Nacięty koniuszek ucha jest przejrzystą informacją dla wszystkich opiekunów, że był wykonany taki zabieg. Rehabilitacja pooperacyjna trwa około 7 dni w zależności od pory roku w jakiej wykonywany jest zabieg. W okresie gdy jest ciepło wypuszczana jest w swoje środowisko po 48 godzinach, jeśli nie występują żadne powikłania. Wiadomo, w czasie zimy kotki są dłużej przetrzymywane, nawet do 10 dni. Mogą się zmieniać opiekunowie, może nastąpić migracja kotów w inne rejony miasta, to też nie jest już problemem. Kot jest wyraźnie oznakowany i nawet jak się pojawi w nowym kocim rejonie, nie będzie narażony na stres wywołany ponownym łapaniem na zabieg.

Fundacja ma za zadanie uświadamiać społeczeństwo w temacie powszechnej sterylizacji. Kotów bezdomnych jest nadal nadmiar, nie grozi nam ich zanik.