Nietrafione zakupy inspiracją do charytatywnej pomocy

Kilka lat temu otrzymałam dziwny prezent, był to całkowicie nowy koci transporter zakupiony w pewnym sklepie internetowym, jednak jego wykonanie nie spełniało oczekiwań, więc zgodnie z zasadami normującymi handel internetowy można było zwrócić bądź wymienić na inny.
Darczyńca otrzymał od konsultanta informację, że reklamacja jest uwzględniona, ale zamiast odsyłać przedmiot można przekazać działającej na terenie miasta jakieś prozwierzęcej fundacji.

Nie było konkretnego wskazania, wybór był pozostawiony klientowi, a tenże w ramach rekompensaty mógł dokonać ponownego wyboru, tym razem bezpłatnie. Tylko duże sieci mogą sobie pozwolić na tego rodzaju altruizm i sponsoring. Wtedy, kiedy zostałam uraczona tak niecodziennym prezentem, sądziłam, że jest to sytuacja jednorazowa. Mimo, że pewne kwestie mi uciekają albo ich realizacja przesuwa się w czasie, mam świadomość, że codziennie muszę dokonywać wyborów, które zadania są priorytetowe i należy je wykonać niezwłocznie, a które mogą czekać na spokojniejsze czasy.

Równa, systematyczna praca przekłada się na kształtowanie opinii. I tak przez te lata pracy zyskałyśmy sobie solidną markę utwierdzając opiekunów kotów, że w każdej sytuacji mogą liczyć na pomoc, doradztwo, wsparcie. Ta sytuacja ma ogromne przełożenie na pozyskiwanie darczyńców i sponsorów. Nie drążyłam tematu hojnego darczyńcy, podziękowałam za prezent, chwaląc za postawę firmę. Znam ten sklep internetowy, czasem korzystamy z jego oferty kupując produkty dla maluszków z górnej półki, ponieważ dla fundacji mają zawsze fajne upusty i rabaty, ale i oni selekcjonują tych, którym chcą pomóc.

Niedawno napisała wiadomość dziewczyna, rzecz oczywista kociara, że sklep, w którym nabyła produkty z myślą o swoich pupilach, polecił zamiast ich zwrotu, bo mruczkom nie pasują smaki, wybrać inne, a resztę przekazać do kociej organizacji. Dziewczyna zgodnie z instrukcją wpisała w wyszukiwarkę następujące hasła: “Łódź, kocia organizacja non profit” i jako pierwsza wyskoczyła Kocia Mama. Tym sposobem Maria znalazła drogę do fundacji i do mnie oraz, co jest najfajniejszym skutkiem ubocznym, otrzymała zachętę do poznania naszych działań. W wyniku specyficznej polityki sprzedażowo-reklamacyjnej korzystają w dość fajny sposób grupy pracujące na rzecz środowiskowych, ponieważ w tego rodzaju sklepach branżowych dokonuje się bardzo określonych tematycznie zakupów, a każdy asortyment produktów dedykowanych dla kotów jest mile widzianym, szalenie przydatnym w codziennej pracy prezentem. Bardzo dziękujemy Marii i Michałowi za wizytę w siedzibie i przekazaniu darów, nie tylko bezpośrednio do wykorzystania w pracy, ale też zasilających ofertę naszego bazarku, czyli Pchlego Targu.