Ruszyła miejska akcja sterylizacji i kastracji kotów

Wreszcie, po roku marazmu i udawaniu, że problem bezdomnych, rozmnażających się bez kontroli kotów nie dotyczy naszego miasta, ruszyła po ciężkich bólach negocjacyjno-przygotowawczo-legislacyjnych akcja pomocowa skierowana w takim samym stopniu dla bytujących w środowisku zwierząt jak i dla opiekujących się nimi karmicieli. Nie bardzo rozumiem filozofii działania urzędników, przecież raczej w interesie wszystkich storn zainteresowanych problemem zwierząt, jest wprowadzenie akcji w czasie, kiedy kotki nie są w wysokich ciążach albo nie daj co już się kocą.

Czytaj dalej

Krok po kroku z Fundacją przy boku do pozytywnego finału

Od zawsze powtarzam, że wystarczy słuchać poleceń, a każdą interwencję jesteśmy w stanie zakończyć sukcesem.

Ruda Pabianicka, przepiękna okolica. Stare, zabytkowe wille  i nowe domki w szeregowej zabudowie. Koty mają znakomite warunki dla swej wolności. Rozległe tereny do buszowania, opiekunów i karmicieli. Temat kotów z Rudy powraca co czas jakiś. Wiadomo, wiele osób zna Fundację, wspiera ją i przede wszystkim ufa jej doświadczeniu.

Czytaj dalej

Szybko i sprawnie!

Nie chciałam tej interwencji, ale skoro powiedziałam „A” wiadomo, przyszedł czas na „Ą”. Tym razem poszło sprawnie jak po sznurku i co najśmieszniejsze, obyło się także bez pisania durnych dokumentów. Nie mogę idąc za przykładem innych, i bagatelizować już dość skomplikowanej sytuacji udając, że nie dostrzegam problemu. Opiekun jest w takim wieku, że czas raczej ani nam ani psom nie sprzyja. Daleka od pesymizmu i czarnowidzenia realnie oceniam fakty.
Nie chcę, by nauczone wolności zwierzaki, trafiły do schroniska czy przytuliska, trzeba zacząć szukać im odpowiedzialnych domów, ale punktem wyjściowym jest ich kastracja.

Czytaj dalej

Chrzest bojowy

Wreszcie jakiś słoneczny, ciepły dzień. Siedzieliśmy w ogrodzie, tym razem moim.
– Ile ich jest? – zaczęłam rutynowo. -Masz do dyspozycji całodobową lecznicę. Dokumenty wypisane, jakby co podrzucisz, uzupełnię, w sumie pełen komfort pracy.

Dziewczyna miała niewyraźną minę, coś jej ewidentnie krążyło po głowie, brwi „pracowały” góra- dół, patrzyła niepewnie.
– No mów, odważnie – zachęciłam – Żebyś mi potem nie dzwoniła po nocy.
Profilaktycznie starałam się uniknąć domowego gęgania, że 24 godziny na dobę pełnię fundacyjny dyżur. Miałam świadomość, jaki będzie tryb łapania. Pracuje do 18, zanim zamknie i ogarnie swoją wypieszczoną kwiaciarnię, zanim dojedzie, odsapnie, nastawi klatki łapki, zanim te upiory wejdą, jak nic koło godziny 22 będzie w lecznicy, przy dobrych sprzyjających okolicznościach.
– Masz czat, jakby co to pisz, a rano nawet bladym świtem możesz dzwonić, i tak pierwsza wstaję, w moim przypadku z kotami!

Czytaj dalej

Słowa i fakty

Wynik rekonesansu spacerowego Maryli i Anny, nie tyle mnie przeraził odnośnie stanu bytujących tam kotów, ile uświadomił, że w tym przypadku muszę szczególnie przygotować się logistycznie i udrożnić DT. Nie może być precedensu, że dziewczyny wchodzą w teren, zastają oprócz matek małe kocięta i zostawiają je bez opieki.

Ten czas jest podwójnie trudny: tradycyjnie nasila się wysyp maluchów, do tego zaopatrzyć trzeba kocie sierotki, które nagle z przyczyn różnych zostały bez matek, a na to wszystko nakłada się nasilona aktywność interwencyjna w zakresie łapania wolno bytujących kotów.
Paradoksy żądzą niestety naszym życiem.

Czytaj dalej

Klatki łapki poszły w ruch

Na ten weekend szykowali się wszyscy.  Zamieszanie przypomniało prawie pospolite ruszenie.
Atmosfera, jakbyśmy przygotowywali się na długą wojnę, a nie na spokojny, relaksujący wypoczynek. Kolejki były dosłownie wszędzie.
Sklepy, bazary, galerie były tak oblegane przez kupujących, że po raz kolejny cieszyłam się, że zawsze wyłamuję się z szablonu i działam według kompletnie innego schematu.
Tę majówkę postanowiłam przeznaczyć na ostatnie porządki w siedzibie, czyli pracę w swoim tempie, chęci i trybie.

Czytaj dalej