Ratujemy Gacka

Mam świadomość, że ta historia wygląda jak z opowieści fantasy, ale nie raz już moja intuicja wyprzedziła spadającą na Fundację sytuację. Zaczęło się niewinnie od robienia porządków w siedzibie. Nadchodzi pora kiedy stajemy przed faktem, że aby jeszcze lepiej działać trzeba pewne przestrzenie uporządkować i przemodelować. Wiem, że nie mogą ot tak po prostu zawiesić działalności na kołki, więc wiele projektów toczy się równolegle. I tak, kiedy powstał kącik biurowy zgodnie z wymogami wynikającymi z RODO nadszedł czas na reorganizację oferty sprzedażowej.

Czytaj dalej

Cziko – zepsuty reproduktor

Czas Świąt! Czas bycia dobrym, wyrozumiałym, spolegliwym, stonowanym, gotowym wybaczać innym. Czas porządków, sprzątania, szykowania prezentów, sporządzania menu na świąteczne dni. Czas ustalania odwiedzin, planowania spacerów, wycieczek, ale także kilku chwil dla siebie.
Krzątałam się gdzieś między domem a pracownią, jak setki innych w tym czasie kobiet, gdy zadzwoniła szefowa współpracującej z Kocią Mamą lecznicy. Sądzę, że użyłam odrobinę złego określenia, mówiąc: jak setki innych kobiet, więc delikatnie skoryguję: jak inne kobiety mam typowe obowiązki, a nadto jeden dość osobliwy, który mocno zaburza mój czas wolny, otóż obowiązki wynikające z faktu bycia szefową dość dużej Fundacji.

Czytaj dalej

Bo kot się zepsuł!

Wtorek jakoś przed godziną 19 w czasie mojego dyżuru odebrałam telefon.
– Jakie są zasady przyjęcia kota do Fundacji? – osoba zadająca pytanie sprawiała wrażenie takiej, co to do trzech nie potrafi zliczyć, jakby była nieporadna, zagubiona, przytłoczona sytuacją, która na nią spadła.
– W czym mogę pomóc? Proszę opisać problem.
– Mam kota, brytyjczka niebieskiego, 5 lat i od pewnego czasu go leczę, chcę przekazać Fundacji, bo koszty z tym związane przekraczają moje możliwości finansowe.
Momentalnie stałam się czujna.
– A co mu dolega? W jakiej lecznicy pani kota leczy? Jakie były zrobione badania i analizy?
– Morfologia i USG, kot jest pod opieką Lecznicy Żyrafa, ma kamienie w pęcherzu, konieczna jest operacja. Kwota, którą usłyszałam, przeraziła mnie, mam syna na wychowaniu, jestem samotną matką…
Zanim zalała mnie fala pani problemów, przerwałam dość radykalnie. Rozmawiając analizowałam informacje: czynności dotąd wykonane w związku z chorobą kota, to nie powód do bankructwa…

Czytaj dalej

Ratujemy oczko

Jakoś tuż przed długim majowym weekendem przyjęłam dwie kotki z okolic Grembachu jednej z tych biedniejszych dzielnic Łodzi. Kotka-matka po zabiegu wróciła do pani, która ją znalazła, ale maluszki były dla opiekunki zbyt dużym obciążeniem finansowym.

Wiadomo, małe smarki rosną, więc mają wilczy apetyt. Pakiet startowy oprócz sterylizacji, dorosła kocica dostała przy okazji, ale za odrobaczenie maleństw już trzeba było płacić.

Kocięta, dwie siostry przyjęte zostały do Fundacji i już w pierwszym tygodniu zaczęły się atrakcje.

Czytaj dalej

Laluś jelitowiec

Teren warsztatu samochodowego, punktu skupu złomu i ogrodu nieopodal był systematycznie monitorowany przez wolontariuszkę. Chodziła na przymusowe spacery do momentu, aż nie wydłubała spod  sterty niepotrzebnych gratów wszystkich maluchów.
Czytaj dalej

Ofiary pseudohodowli

Hodowcy i pseudohodowcy od lat powierzają mi swoje niechciane już koty.
Powód jest banalny: pieniądze.
Kiedy nie są zdolne, by rodzić czy być reproduktorem, kiedy chorują bądź sprawiają kłopoty, dziwnym trafem ich właściciele – świadomie nie używam słowa opiekun – znajdują do mnie drogę.

Czytaj dalej

Czarny Tulipan na Walentynki

Czwartkowy poranek. Od tygodnia siedziałam chora w domu, kiedy zadzwoniła Magda:
– Przepraszam, wiem, że jesteś chora…
– Nie przepraszaj – mój głos przypominał coś pomiędzy skrzekiem żaby a odgłosem pracującej piły.
– Przestań, bo mi bębenki pękną!
– To jak mam gadać? Na migi?
– Ty to potrafisz się urządzić – stwierdziła z podziwem. – Specjalnie to robisz czy co?
– Stresy mi wychodzą a i taka pora, tradycyjnie żegnam zimę.
– Dobrze, że umiesz sobie wytłumaczyć.
– A mam inne wyjście? Madzia, ale o zdrowie to ty mnie pytałaś wczoraj więc biorąc pod uwagę upływ czasu, o co się rozchodzi? Kot  jakiś czy nasze interesy?
Czytaj dalej