Bo kot się zepsuł!

Wtorek jakoś przed godziną 19 w czasie mojego dyżuru odebrałam telefon.
– Jakie są zasady przyjęcia kota do Fundacji? – osoba zadająca pytanie sprawiała wrażenie takiej, co to do trzech nie potrafi zliczyć, jakby była nieporadna, zagubiona, przytłoczona sytuacją, która na nią spadła.
– W czym mogę pomóc? Proszę opisać problem.
– Mam kota, brytyjczka niebieskiego, 5 lat i od pewnego czasu go leczę, chcę przekazać Fundacji, bo koszty z tym związane przekraczają moje możliwości finansowe.
Momentalnie stałam się czujna.
– A co mu dolega? W jakiej lecznicy pani kota leczy? Jakie były zrobione badania i analizy?
– Morfologia i USG, kot jest pod opieką Lecznicy Żyrafa, ma kamienie w pęcherzu, konieczna jest operacja. Kwota, którą usłyszałam, przeraziła mnie, mam syna na wychowaniu, jestem samotną matką…
Zanim zalała mnie fala pani problemów, przerwałam dość radykalnie. Rozmawiając analizowałam informacje: czynności dotąd wykonane w związku z chorobą kota, to nie powód do bankructwa…

Czytaj dalej

Miał szczęście, bo wszedł do właściwej klatki łapki

Sytuacja typowa, wręcz tradycyjna. Kiedy zaczynam w sezonie liczyć koty, kiedy wydaję zakaz przyjmowania następnych, dziewczyny stosują bardzo prosty chwyt: nie proszą, nie zabiegają, nie namawiają, ale cichutko, jakby odrobinę nieśmiało publikują post.
Znają mnie, wiedzą, że jak zobaczę, nie uda mi się z pamięci wyrzucić, że kociak bądź stado będzie się tłukło po mojej głowie, dopóki gdzieś nie upchnę.

Czytaj dalej

Ze specjalną dedykacją dla tych z brakiem wyobraźni

Wiem, że powinnam być bezstronna.
Wiem, że żyjemy w państwie prawa.
Wiem, że każdy ma prawo do decyzji o swoim życiu, zawodzie, wykształceniu, hobby.
Wiem to wszystko, ale i tak gotuję się z wściekłości.
Mam świadomość, że wiele osób się obruszy, oburzy, poczuje dotknięta, ale aż zbyt dobrze,  znam koty mieszkające w moim domu, by pochwalać rozmaite hodowle.
Mam obecnie trzy rasowce! Wszystkie skrzywdzone przez człowieka. Każdy kwalifikuje się do trudnych adopcji.

Czytaj dalej

Na nowej drodze życia

Pobyt w Fundacji zawsze zaczyna się od wizyty w lecznicy.
– Mamy desant! Miks kolorów i charakterów – powiedziałam do Ani na powitanie, podczas gdy Paweł wnosił koszyki. – Wszystkie domowe, choć niektóre bardzo wycofane, szczególnie te starsze. Podejrzewam, że tata dewon nie ma łagodnego charakteru i głupio się nimi zabawiał.
– Tyle dzieci o tej porze? Trafiłaś jakąś pseudo?
– Prawie! To miksy po dachowych buraskach i morelowym dewonie. Wszystkie mają znamiona rasy, wąskie pyszczki i długie uszy oraz ogony. Ale to nie koniec, jeszcze jeden czteropak rośnie, mają dopiero dwa tygodnie.

Czytaj dalej

Ludzie maile piszą

Są dwa aspekty w życiu fundacji, które zawsze traktuję z niezwykłą rozwagą, to adopcje kotów kalekich i kotów rasowych.
Koty kalekie, są otaczane szczególną opieką. Procedury adopcyjne są czytelne, zawsze na spotkanie jedzie szefowa oraz opiekunka domu tymczasowego.

Czytaj dalej