Razem dla Nera

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie szukał pomocy dla psa akurat u Kociej Mamy. Od lat tłumaczę, że nie mam najmniejszej awersji do szczekających futer, miałam nawet jakieś psy pod opieką, jednak nie umiem kompletnie być tak skuteczną w interwencji czy adopcji, jak w przypadku moich ukochanych kotów. W tej płaszczyźnie czuję się dosłownie, jak przysłowiowa ryba w wodzie. Jednak niekiedy i ja łamię utarte schematy i podejmuję wyzwanie w kompletnie mi obcym obszarze.


Tak stało się w przypadku porzuconego Nera. Moment przełomowy w życiu tego doświadczonego przez los psa dokonał się wtedy, kiedy otrzymał deklarację opieki dożywotniej. Wtedy, doceniając dobre serca przyszłych opiekunów, postanowiłam psa zabezpieczyć jedzeniowo i weterynaryjnie.

Faktury, wiadomo, same się nie opłacą, a leczenie psa zaniedbanego, geriatrycznego, to z reguły nie są bagatelne koszty. O ile aukcje charytatywne stoją w miejscu, od wybuchy wojny żaden cel nie zostaje budżetowo spięty, a interwencje przecież prowadzimy nieustannie, o tyle Iwonka wpadła na genialny pomysł, by zaprezentować psiaka darczyńcom, wspierającym przeróżne zwierzaki poprzez akcję dla schroniska. Opowieść o losie Nera chwyciła za serce i w efekcie psiak zebrał pokaźną ilość karmy i rozmaitych akcesoriów, niezbędnych w codziennym życiu.

Kilka miesięcy mamy zabezpieczone, a kiedy zapasy zaczną się kończyć, ponownie poprosimy o pomoc. Teraz serdecznie dziękujemy w imieniu szczęśliwego Nera. Karma podana w pięknych, nowych miseczkach z pewnością jeszcze lepiej smakuje. Cieszę się, że te ostatnie swoje lata pies spędzi wśród przyjaznych ludzi, z drugim psim kolegą i w takim komforcie, o jakim niejeden pies może tylko pomarzyć.