istotna wiadomość

Tematy, które powinnam wyjaśnić pomagającym fundacji, nasuwają się same poprzez weryfikację nie tylko moich ustaleń i reguł wcielanych w życie przez wolontariuszy odpowiedzialnych za poszczególne zadania. Wiemy doskonale, że wszystkie nitki związane z zarządzaniem zbiegają się u mnie. Ciągnąć za sznurki trzeba umieć, ale należy to tak robić, żeby nikogo nie urazić, obrazić czy kwestionować rolę i wagę realizowanych zadań. Po mojej stronie leży też obowiązek wyczerpujących odpowiedzi na pytania płynące od współpracowników czy też osób zewnętrznych, mało świadomych w temacie struktur czy też każdego tematu wynikającego z wolontariatu. Nie ma miejsca na ucieczki w stylu „bo tak chcę” albo „tak mi się podoba”. Wszystkie decyzje i ustalenia modeluje życie, czas przeznaczony na zadanie i okoliczności towarzyszące.

Kiedy Ania z Elą mają inne kwestie na głowie niż korekta moich tekstów, wymyślamy z Anią opiekującą się fanpage’em tematy zastępcze, tak by sympatyk poznał inne kulisy pracy, nie tylko te bezpośrednio związane z kocimi interwencjami. I dokładnie tak samo dzieje się, kiedy Krysia czy Grzegorz mają wolne od klepania na stronę poprawionych reportaży. Musimy zawsze pamiętać o jednym maleńkim aspekcie pracy, na cito są zawsze podejmowane decyzje i aktywności związane bezpośrednio z ludźmi i zwierzętami, wszystkie inne mogą czekać na dogodne okoliczności. Wolną chwilką obdzwaniamy ludzi zamieszczających posty adopcyjne, dokładnie tak samo działamy w przypadku wypożyczonego od fundacji sprzętu. Pomijam milczeniem czy nawet minimalnym komentarzem, tłumaczenie w stylu „właśnie miałam dzwonić” albo „tak mi się zeszło”. Szkoda energii, czasu, emocji.
Czekając grzecznie aż dziewczyny poprawią, a duet od stronki zamieści, podsyłam Ani codziennie rano tematy do przypomnienia.

Dziś poprosiłam o zaproszenie sympatyzujących z nami do zakupów na Allegro i Pchlim Targu, jest dobry czas, zbliżają się Mikołajki i Gwiazdka, świetna okazja do zrobienia prezentu sobie, bliskim ludziom, a także kochanym zwierzętom. Oferta na obu platformach jest szalenie różnorodna, produkty są nowe i świetnej jakości w przystępnej cenie. Wolontariuszki zamieszczające fanty na Pchlim Targu, informują rzetelnie o stanie jakości, nie zależy nam na szybkiej sprzedaży bubla za sporą cenę, a na utrzymaniu dobrej opinii.

O ile na Pchlim Targu działa kilka osób jednocześnie, a wynika to z faktu odebrania mi tego zadania. Unikając przekształcenia prywatnych mieszkań w magazyny, rozdysponowałam fanty do kilku punktów. Każda nadzoruje swoje aukcje, ustala terminy odbioru czy formę przesyłki. Tym sposobem, kiedy zejdzie określona ilość produktów, zaglądają do magazynu w siedzibie i dobierają według własnego uznania.
Inaczej ma się kwestia dotycząca Allegro.

Tam niepodzielnie króluje Jola. Wystawia fanty, które fizycznie znajdują się u niej, ale i te leżące w magazynie w siedzibie. Pandemia wymusiła zmiany formy pracy, które pokazały pracodawcom, jak fajnie można uniknąć typowych dotąd kosztów wynikających z pracy w trybie codziennego etatu przechodząc na zdalny, a na wizytę w biurze wyznaczając jeden dzień. Nie chcąc wprowadzać w błąd kupujących, w trosce o opinię, Jola w opisie aukcji podaje informację odnośnie wysyłania zakupionego produktu w czasie 11 dni. Jest to wyłącznie zachowanie asekuracyjne podyktowane ostrożnością, ponieważ nie mamy dokładnej wiedzy, który dzień dyrekcja akurat wyznaczy na wizytę w firmie. Jola przeważnie pracuje z pozycji domu, a że mieszka poza Łodzią szkoda ponosić opłaty związane z natychmiastowym przerzutem produktu, bo czasem koszty transportu przewyższyłyby dochód.

Generalnie wszystkie wystawione przedmioty znajdują się u Joli, ale eliminując ewentualną kolizję, zostawiamy sobie maleńką furtkę.
Zachęcamy do przeglądania ofert, jestem pewna, że każdy znajdzie dla siebie stosowny i przydatny w domu produkt, a środki, jak zawsze, tradycyjnie przeznaczamy na leczenie zarówno chorych dużych, jak i małych kociąt.”