Bezsilność

Kilka lat temu prosiłam gdzie mogłam, wykorzystywałam każdą sprzyjającą okazję, by tłumaczyć swoje rację. Jak grochem o ścianę – taki był efekt. Patrzyli dziwnie, z wyższością, moje obawy i lęki odbierając jako niemoc i słabość. Prosiłam: edukujcie, ale pozytywnie. Nie publikujcie drastycznych zdjęć, skutek może być wręcz przeciwny niż myślicie. Pokazujcie uratowane zwierzęta, nie te skatowane, ofiary ludzkich zwyrodnialców, psychopatów, morderców.
Dla dewianta nie jest ważne komu zadaje się ból, ludzie nie szanują urodzonych przez siebie dzieci – sięgałam po najmocniejszy argument. Zwierzęta mają jeszcze gorzej, nie złożą zawiadomienia o przestępstwie, gdy zbrodnia ujrzy światło dzienne, z reguły im jest obojętne, one już przeszły przez swój Armagedon!

Każdego dni zalewa nas ból udręczonych zwierząt. Kaci prześcigają się w wymyślaniu tortur.  Skatowane, zmaltretowane, udręczone, bo zaufały. Śrut, kable, taśmy klejące, piły, noże, ludzka ręka, ludzka noga, ludzka chora wyobraźnia.

Rasowe i nie, młode i stare, miłe, grzeczne perfekcyjnie ułożone ale i te lekko butne, kapryśne, czasem złośliwe… Nigdy nie wiemy, na które opiekun wyda wyrok. Co stanie się zapłonem: czy jedno piwo za dużo, czy jedna butelka wódki za mało. Gdzieś lub na kimś trzeba frustrację wyładować i wtedy dochodzi do masakry, gdy oko psychopaty zawiesza się na czworonożnym nieszczęśniku. W umyśle ma obrazy, że ktoś już przed nim to robił, no jak przez mgłę pamięta przecież zdjęcia. Kiedyś bez opamiętania tłukł i tresował żonę i własne dzieci, jakoś dały radę i wyfrunęły z tego piekła to, że pokaleczone o tym on nie chce pamiętać. Teraz ich miejsce zastąpiły zwierzęta. One zbierają cięgi.

Nie jestem naukowcem ani socjologiem, nie prowadzę żadnych badań w zakresie zjawisk patologicznych w zależności od poziomu i rodzaju wykształcenia, ale praca na rzecz kotów przez 20 lat pozwoliła mi pokusić się o tezę, iż problem nadużywania alkoholu i jego następstwa w całym społeczeństwie wygląda niestety podobnie. Tak samo łatwo leci pijana ręka: „czyniąca” porządek u pana adiunkta, dozorcy czy żula, jeśli w jego psychice są ku przemocy predyspozycje.

Nie o traktaty psychologiczne mi chodzi, nie o formy terapii. Ja w trosce o to, co do mnie dociera, co mnie codziennie oblepia, co mnie przeraża, pytam: dlaczego mnie nie słuchaliście?

Powiem szczerze, od pewnego czasu boję się tego wszystkiego, co trafia do mnie dzięki największej zdobyczy XX wieku…