fochy

W swojej naiwności, kiedy zakładałam fundację, pomyślałam sobie, że fajnie byłoby informować przyjaciół, sponsorów, ale i zrzeszonych w satelicie Kociej Mamy opiekunów, o najważniejszych problemach dnia codziennego. Miało to być działanie mająca za cel łamanie pokutujących stereotypów, krzywdzących opinii w stylu: każda fundacja to banda złodziei, wyłudzają od ludzi pieniądze, a potem nie wiadomo co się dalej z nimi dzieje. Bardzo chciałam być czytelna, wyraźna, pokazywać, że można działać inaczej niż wszyscy są przekonani. Od początku konto przypisane było Kociej Mamie i obrót każdego grosza był na nim zapisany. Żeby nie było żadnych insynuacji o zasadności czy przejrzystości wydatków, opiekę księgową sprawuje firma, która została mi wskazana przez współpracujących z fundacją weterynarzy. Nie znałam jej przed poleceniem, nie miałam żadnego wcześniej kontaktu, ścieżki nam się ucierały w ciągu lat pracy.

Inną dość ważną kwestią jest moje zamiłowanie do gromadzenia sprzętu i wszelkich akcesoriów, które ułatwiają pracę. Tak jak panują robocze sezony, na koty porzucone z powodu wakacji, na małe oseski, tak samo zimą przychodzi sezon na naprawę zepsutego przez wypożyczających sprzętu i uzupełnianie zasobów. Jest jednak taki sezon, który trwa cały rok, niezmienny od początku powstania grupy, a mianowicie sezon na pozyskiwanie pieniędzy czy udział we wszystkich imprezach, na które tylko statutowo się wpisujemy oraz produkcja rękodzieła. O pieniądze zabiegamy od samego powstania same. Wytwarzamy, przerabiamy, naprawiamy. Grupa rękodzielniczek śledzi nowe, modne trendy i stara się wpasować w kocie klimaty.
Ludzie związani z fundacją dzielą się na trzy grupy: wolontariusze i ich automatycznie związani z nami najbliżsi oraz ich znajomi i przyjaciele, stali wierni od lat pomagacze wspierający w transporcie, udziale w kiermaszach i wydarzeniach oraz osoby związane z nami tylko sporadycznie.

Raz w roku Kocia Mama świętuje urodziny, tradycją jest, iż z tej okazji wydajemy obcym ludziom karmę dla ich podopiecznych. Jest to sytuacja incydentalna mająca sprawić odrobinę radości, a przy okazji ulżyć w wydatkach i być pomocą.
I teraz co się dalej dzieje. Jedna grupa z tych niespodzianie obdarowanych docenia gest i z przyzwoitości, wiedząc, że wcale nie musiałam tego robić, stara się w jakiś sposób zrekompensować za nagłą, miłą i co najważniejsze szalenie pomocną niespodziankę oferując usługi na miarę własnych nawet i skromnych możliwości. Ale są i tacy, a tych jest niestety większa, liczniejsza rzesza, traktują Kocią Mamę jako stały punkt wydawania karmy na żądanie!
Kiedy wyjaśniam motyw pomocy, automatycznie staję się obiektem ataku. Kończy się momentalnie miła, cukierkowa atmosfera a zaczyna tupanie nóżkami, bezczelne roszczeniowe tyrady i na koniec usunięcie ze znajomych. Otóż moi mili, ani na moment nie mam zamiaru ugiąć się pod presją złości.

Nie moje koty karmicie, nie ja wam im wrzuciłam na garnuszek, a okazanej pomocy nie umieliście wyciągnąć żadnych konstruktywnych, przede wszystkim dla siebie, wniosków. Napadając na mnie, wymuszając określone działanie, momentalnie stawiacie się na przegranej pozycji. Nigdy nie lubiłam naciągania, cwaniactwa ani postawy biednej, udręczonej sierotki. Każdy sam odpowiada za swoje decyzje, za aktywność, którą podejmuje. Nie jestem buforem bezpieczeństwa ani tej roi pełnić nie chcę, ponieważ nie godzę się na ponoszenie konsekwencji za decyzje, na które totalnie nie miałam wpływu.

Kuriozalnym zachowaniem jest proszenie o karmę w sytuacji, kiedy zwraca się zepsuty sprzęt, albo wręcz się go przywłaszcza wychodząc z założenia, że fundacja zasobna jest, to kupi sobie kolejną nową klatkę łapkę. Takich incydentów mogłabym przytaczać w nieskończoność, jednak wymieniłam te w sumie najczęściej powtarzające się. Nie robią na mnie wrażenia żadne towarzyskie koneksje, rodzinne czy zawodowe. Dopóki ja jestem odpowiedzialna za budżet i finanse w Kociej Mamie, nawet grosz głupio nie zostanie wydany. Fałszywi interesowni przyjaciele, to zjawisko znane od zarania dziejów, cynikom są potrzebni by przeforsować swoje niekiedy kontrowersyjne plany, ale nie ma dla nich miejsca w Kociej Mamie. Dziękuje za uwagę wypowiedziałam się z pozycji szefowej. Odsłona, która jakoś się zawieruszyła, czyli 13!