Informacja o wolontariacie

Bardzo cieszę się faktem, iż w ostatnim czasie tak wiele osób w wieku różnym zgłasza chęć do pełnienia wolontariatu w Kociej Mamie, jednak w wyniku przeprowadzonych rozmów weryfikacyjnych, rejestruję ogromny brak faktycznej wiedzy o tym, jak faktycznie się u nas pracuje. Zatem, pozwolę sobie raz jeszcze wszystkim zainteresowanym byciem z nami przekazać kilka wiadomości, w celu uniknięcia po pierwsze rozmów, które zabierają mi czas na aktywność, z której finalnie nic nie wynika, po drugie przypomnieć zakres pracy, która dla mnie faktycznie będzie wsparciem i pomocą a nie utrudnieniem i kłopotem.


Wszyscy wiemy, że wolontariat pełniony jest przez osoby zarówno dorosłe jak i nieletnie.
W obu przypadkach zaczynamy od rozmowy kwalifikacyjnej, podczas której potencjalny wolontariusz wybiera sobie zakres i formę pracy. W tym dla osób dorosłych oferta wolontariacka jest przebogata, można być domem tymczasowym, brać udział w wydarzeniach i kiermaszach, pracować na portalach adopcyjnych, być aktywnym logistycznie w grupie autek, czyli rozwozić prowiant i koty oraz pomagać w transporcie, dołączyć do grupy działającej na Pchlim Targu, pomagać w porządkowaniu siedziby czyli układać fanty, dary, przekazywaną karmę bądź zasilić zespół edukatorek czy też włączyć się do produkcji kocich gadżetów jaką zajmuje się liczna grupa rękodzielniczek.

Tyle w odniesieniu do osób pełnoletnich.
Od razu informuję, że w przypadku działania społecznego narzędziem bezcennym jest czas, zatem każda nowa niedotrzymująca terminu pierwszego spotkania osoba jest niestety klasyfikowana negatywnie. Jeśli bez określonej przyczyny nie potrafi stawić się w porę na zaplanowane spotkanie, a po półtora godzinnym spóźnieniu pisze sms następującej treści: “Będę w Kocie Mamie za 15 minut.”, to przepraszam, ale w oparciu o takie zachowanie nie potrafię zaplanować żadnego sensownego działania ani zadania.
Oczekuję dojrzałego zachowania, gwarancji dotrzymywania terminów i ustaleń, bowiem w przeciwnym wypadku w pracę wdziera się bałagan i chaos, a aktywność w nerwowej atmosferze nikogo pozytywnie nie nastraja, wręcz przeciwnie.

Kocia Mama jest zbyt dużą organizacją, skupia licznych wolontariuszy zaangażowanych w przeróżne jakościowe projekty, z tego powodu nie jest fizycznie możliwe, żebym kontrolowała każdą dziedzinę w 100 %. Wydaję decyzje i podejmuję interwencje po rzetelnej konsultacji z odpowiedzialnymi za dane przestrzenie, ale posiłkować muszę się wiarygodnymi informacjami i zgodnymi z ideą i zasadami zawartymi w Statucie. Nie stać mnie na zamieszanie, bycie sędzią czy rozjemcą, nie taka jest rola szefowej w relacjach z wolontariuszami. Współpraca musi opierać się na zaufaniu i świadomości, że na danej obietnicy czy zobowiązaniu mogę całkowicie polegać. Jedna nieudana aktywność, jedna niekompetentna osoba finalnie wprowadza totalne zamieszanie, a wiemy wszyscy doskonale, że w tej Fundacji każdy trybik nienagannie funkcjonuje. Tę zasadę nadal staram się utrzymać, by zapewnić harmonijny styl działania.
Przez wiele lat dobierałam zespół, selekcjonując, dając szansę, a potem dziękując za chęci, bym wreszcie mogła powiedzieć: “Teraz jest idealnie, żadnych awantur, dziwnych afer, krzywych spojrzeń i fałszywego koleżeństwa.”. Wreszcie słowa: jedna wielka rodzina kocio-ludzka są prawdziwe!
Wolontariat nieletnich jest w sumie prostszy do zdefiniowania. Zapraszam i daję szansę wszystkim, którzy ukończyli 13 rok życia i chcą spróbować pracy społecznej. Z uwagi na wiek, opiekę zastępczą sprawuje na czas pobytu w Fundacji dorosły wolontariusz, zarówno na terenie siedziby jak i podczas aktywności kiermaszowych czy w wydarzeniach plenerowych.
Młodzież zgłaszającą się w intencji zdobycia zaświadczenia o wolontariacie, informuję uprzejmie, iż takowe wystawiam po rocznej próbie.

Argumenty, iż chętnie pomogą z kotami są miłe, ale nie do końca mnie satysfakcjonują czy przekonują, bowiem Fundacja nie prowadzi schroniska ani typowego przytuliska, w których to koty są numerami i na adopcję oczekują w boksach lub klatkach, a przecież mieszkają z nami w prywatnych domach, dlatego też nie wyobrażam sobie, aby nieletni wolontariusz w ramach gromadzenia punktów za społeczną aktywność błąkał się którejś wolontariuszce po domu. Nie mamy czasu na prowadzenie kurtuazyjnych rozmów czy zabawiania kłopotliwych gości.
Rozumiem zapobiegliwość rodziców, ich troskę o dobro pociech, pomoc w zdobyciu szansy na start do wymarzonej szkoły, ale by uzyskać upragnione punkty trzeba niestety wybrać fatycznie uczciwą społeczną pracę albo szukać alternatywnych rozwiązań u mniej wymagających szefowych. Zbyt cenię zaangażowanie i oddanie moich obecnych wolontariuszy, bym pochopną decyzją umniejszała ich zasługi. Od zawsze powtarzam, u mnie nie idzie się na skróty, nie ślizga na barkach kolegów, każdy pracuje na miarę swoich możliwości i zgodnie z pierwotnym ustaleniem realizuje wolontariat.

Odporna jestem na wszelkie próby załatwienia sprawy w stylu: “Widziałam, że sprzedaje pani na bazarku rękodzieło, może by moje dziecko coś dla Fundacji namalowało?”.
Szalenie wdzięczna za intencje, wyjaśniam: W naszej przestrzeni funkcjonuje wiele utytułowanych graficzek, malarek, poetek, pisarek, fotografów i oni swoje dzieła, perełki niejednokrotnie w danej dziedzinie, owoce talentu, przemyślenia i refleksji z szacunku dla ogromu pracy całej Kociej Mamy, przekazują w prezencie. Nie oczekują na laurki, podziękowania, usatysfakcjonowali faktem, iż mogą dołożyć swoją charytatywną cegiełkę.
Dlatego oszczędzając czas swój przede wszystkim, unikając przykrych rozmów, informuję, że z otwartymi rękoma oczekują na młode chętne do działania z nami osoby, ale dla dobra wszystkich uważam, że powinnam przypomnieć kluczowe zasady, bo kiedy sytuacja jest jasna i czytelna unika się niedomówień i rozczarowań.