Kocia Mama w kociej klasie

Z reguły schemat spotkań edukacyjnych jest niezmienny od lat: placówka chętna na kocie pogaduchy ustala datę spotkania z koordynatorką, zbiera karmę na określony termin, a my w wyznaczonym dniu pojawiamy się rzecz oczywista z kotami i pełną torbą materiałów dydaktycznych, zostawiając w prezencie nasz koci fundacyjny kalendarz. Tak jest przeważnie ale bywa, że Katarzyna zgotuje mi maleńką niespodziankę stawiając przed faktem, że oto nagle mam dodatkowe spotkanie.

W związku ze Świętami Kasia postanowiła zrobić sobie maleńki urlop, rzecz jasna każdy ma do tego prawo, ale zapomniała przekazać mi dość istotną wiadomość, że tuż po Świętach umówiła się z pewną klasą na odebranie karmy.
W pierwszej chwili oniemiałam, z przerażeniem przeglądając kalendarz. Wszystkie terminy przedpołudniowe miałam zajęte. Czas naglił, bo Katarzyna obiecała spotkanie przed feriami!
I jak zwykle dziwnym trafem całe zamieszanie zakończyło się niewiarygodnym happy endem.
Bożena znalazła chwilkę by pomóc w transporcie, Olga zgłosiła się jako współprowadząca i nawet brak najważniejszej istoty spotkań edukacyjnych nie sprawił młodzieży przykrości.
Miałam okazję poznać cudowną panią Małgorzatę i jej wyjątkową, kocią klasę, w której na najważniejszym miejscu króluje kocia Maskotka towarzysząca młodzieży na każdym spacerze i zabierana jest również na wycieczki!

Fantastyczna społeczność, wyjątkowa empatyczna i skierowana na pomoc zwierzętom. Sami poddali pomysł by pod choinkę kupić karmę i przekazać jakieś kociej organizacji. Całkiem przypadkiem, przeglądając spis łódzkich fundacji, zawiesili oko na miłej nazwie Kocia Mama, dalej potoczyło się już samo.
Przeprosiłam młodzież, że pojawiam się bez kota, ale tego dnia miałam już zbyt wiele ważnych spotkań, zbyt ważnych bym mogła je poprzekładać. Sądzę, że wykład o wolontariacie i jego formach był dla nich dość mocną inspiracją pokazującą na ilu różnorodnych płaszczyznach można się uaktywnić z chęcią pomocy.

Poznanie jest tylko pierwszym etapem do dalszych wspólnych działań. Cieszę się, że trafiłam do tej klasy, bowiem mam wrażenie, że spotkanie z Kocią Mamą poszerzyło ich horyzonty i rozbudziło wyobraźnię w kwestii wspólnych akcji. Każda wizyta, szczególnie u młodzieży klas starszych jest dla mnie szansą, nie tylko na przekazanie istotnych wiadomości o naszej fundacyjnej pracy, ale też zachętą do podjęcia wolontariatu nie koniecznie na rzecz zwierząt. Każda aktywność społeczna rozwija nas wewnętrznie, ale także przynosi ogromną satysfakcję, że działając mamy wpływ na zmianę i ulepszenie otaczającego nas świata.
Pomagając kotom przykuwamy potencjał Fundacji na włączanie się w inne akcje pomocowe, i myślę, że w ten sposób stajemy odrobinę przed tymi organizacjami, które skupiają się wyłącznie na celach statutowych.

Z niezwykłym zainteresowaniem chłonęli moje słowa, bowiem tego dnia wykład miał dość fajny temat: najważniejsze aspekty i główne cele działania Fundacji Kocia Mama czyli temat rzeka.