Leszkowi pomyliły się bajki

– Czy możemy przyjąć kociaka?

– Powód? – pytam jak zwykle.

– Schizofrenia opiekunki…

– Danka, Ty to zawsze wytoczysz argumenty. Organizuj wizytę kontrolną w Filemonie, Ewa go przyjmie.

– Kociak jest miły, typowy, klasyczny pingwinek, odrobinę starszy niż opowiadała opiekunka, trzeba na biegu kastrować, potem szczepić. Ma jakieś 6, 7 miesięcy. – relacjonowała Ewa.

– Spokojnie, zanim pojawią się maluchy, znajdzie dom, ładny jest. – oceniłam zdjęcia adopcyjne. – Jak ma na imię?
– Sindbad, no bo trochę podróżuje.

Fakt, z domu do domu,  ale to jeszcze nie koniec.

Minęło kilka dni. Kolejna relacja z domu tymczasowego:
– Muszę z małym do weterynarza, ma gorączkę i łapkę trzyma w górze. Myślisz, że koci katar się zaczyna? To raczej typowe objawy.

Po tygodniu: Sindbad łapkę trzyma nadal w górze, biega jak inwalida na trzech, temperatura zbita, apetyt świetny, humor dopisuje.   Ania myśli o prześwietleniu, żeby chirurg ocenił łapkę.

Wyniki badań? Defekt panewki w stawie biodrowym. Konieczna jest operacja.

Nie będziemy czekać aż problem zrobi się poważniejszy, z takich bzdur czasem rodzą się problemy… Wrócił obraz innego kota też z interwencji Danuty, też kocurek, też pingwin, i też od niesprawnej opiekunki, tamten zbyt długo czekał na operację, ta niby się udała, ale pojawiły się powikłania, zator i pacjent umarł na serce… Te moje wspomnienia…

Po operacji dzwonię do lecznicy:
– Magda jak mój kotek?
– Ali Baba ma się dobrze. Operacja się udała, Wojtek sprawnie zadziałał.
– Słucham? Czy jest coś o czym nie wiem? Przeoczyłam kota czy jakiś zabieg? Madzia o czym Ty mówisz?
– No o kocie od pani Ewy, zaczęła lekko się niepokoić, nie wiedziałaś o operacji?
– Ale ona ma kota Sindbada!
– Może i tak ale pan Leszek mówi na niego Ali Baba!!!
Wszystko jasne, pomylił po prostu bajki, w sumie lepiej to niż miałby pogubić nam koty.

Sindbad vel Ali Baba po zabiegu, po serii prześwietleń i badań ma się codziennie lepiej. Kocie przedszkole u Ewy na razie świeci pustką, ale zanim przyjdą rozbawione maluchy, młodzian w pełni dojdzie do siebie. Urody mu los nie poskąpił, charakter ma fantastyczny, jeszcze kilka tygodni i Ewa zacznie szukać mu domu, tymczasem grzecznie znosi zapodawaną rehabilitację. Zdrowiej Mały, trzymamy kciuki.