niespodziewana przesyłka

To, że w Fundacji obowiązuje podział ról i zadań, pozwala zapewnić wszystkim spokojną bezstresową realizację swoich założeń w sobie stosownym rytmie i tempie. Wszystkie działania podejmowane w trybie „natychmiast” wcześniej czy później są przyczyną kolizji. Nie lubię pracy pod presją chwili. Na moim terenie łączy się i splata zbyt wiele ścieżek, żebym codziennie była zmuszona do działania w stylu „koniecznie trzeba ugasić pożar”.
Mam świadomość, że mało jest takich zorganizowanych szefowych, które stawiają priorytetowo na odpowiednie przygotowanie kociego magazynu, aby żadna okoliczność pomocowa nie stanowiła kłopotu. I tym sposobem zimą uzupełniam zapasy, które mają zapewnić spokój w czasie wysypu kociąt, czyli kupujemy mleko początkowe, karmę dla kittenków, zbieramy podkłady oraz środki czystości. Wydajemy budki dla środowiskowych, które latem i jesienią zabezpieczyłam na nadchodzącą zimę. Filozofia w stylu „zdąży się” lub „jest jeszcze czas” finalnie zawsze kończy się kłopotami.

Fundacja działa w rytmie, który modelują nie wolontariusze, a niestety koty i zdarzenia, które grają pierwsze skrzypce. Muszę być zawsze przygotowana na sytuacje awaryjne i nie mogę zlecać Iwonce przygotowanie zakupu mleka, bo maluszki trzeba karmić od chwili przyjęcia. To znalazca miotu może nie posiadać odpowiedniego zaplecza, ponieważ sytuacja, w której się znalazł, jest dla niego kompletnym zaskoczeniem, mimo dobrego serca. Fundacja tak mocno osadzona w świadomości lokalnych oraz okolicznych kociarzy, nie może sobie pozwolić na bezradne rozkładanie rąk, bo w ten sposób sama burzy dobrą opinię. Mam świadomość jak funkcjonują inne organizacje, znam nawet renomowane kliniki weterynaryjne, które do Kociej Mamy zgłaszają się w kłopocie po mleko początkowe. Rozumiem prywatne osoby, ale obecne w kociej przestrzeni renomowane firmy i organizacje, powinny być na przeróżne sytuacje przygotowane.
W takiej sytuacji osoby, które nagle znajdują małe, chore kociaki, mają okazję przekonać się, jak trudne może być zapewnienie im właściwej opieki. Ci, którzy posiadają choć odrobinę doświadczenia w opiece nad maluszkami, z reguły nie panikują. Ale częściej oczekują natychmiastowego przejęcia kłopotliwego znaleziska przez stosowną organizację. Podział obowiązków bardzo ułatwia mi przekierowanie interwencji w taki sposób, by kociak miał zapewnioną specjalistyczną opiekę. Moim zadaniem jest wydanie karmy oraz leków, jeśli zachodzi taka potrzeba.

Mając ścisły kontakt z darczyńcami, dobre relacje od samego początku współpracy, jestem jak inni wpisana w grafik fundacji, którym warto pomagać. Dawno odeszły w zapomnienie czasy, kiedy korporacja będąca nawet ogromną firmą, przekazywała wsparcie i nie śledziła, w jaki sposób pomoc przekłada się na rezultaty pracy obdarowanego. Dostępność do wszystkich informacji pozwala ocenić, czy faktycznie przekazane produkty zostały uzyta zgodnie z zamierzeniem. Każda rozmowa z darczyńcą jest okazją, nie do jęczenia i biadolenia, ale do podzielenia się potrzebami, których spełnienie pozwoli rozwiązać problemy.

Wiosna zawsze należy do maluszków, dlatego kiedy firma pyta o rodzaj zapotrzebowania przed przygotowaniem zamówienia, nie proszę o karmę dla seniorów czy stałych rezydentów z grupy tych wirtualnych, lecz o delikatne saszetki. Chodzi o zapewnienie łagodniejszego przejścia z karmienia mlekiem na pokarm stały, bez problemów jelitowych. Malutkie kociaczki niewiele różnią się w opiece początkowej od ludzkich dzieci. Tak samo źle reagują na częste zmiany mleka, błyskawicznie się odwadniają, tracą na wadze przy biegunkach.

Takie atrakcje spędzają sen z powiek nie tylko wolontariuszkom prowadzącym kocie żłobki. Lekarze mają również niezły kłopot, żeby ten rozchwiany mały organizm uspokoić, a ja drżę o powodzenie, żebym nie musiała płakać pisząc Tęczowe Mosty!
Ta wiosna jest łaskawa, mimo że już mamy oseski, to poważne epidemie na szczęście omijają nas szerokim łukiem. Są oczywiście maluszki do leczenia, jednak kocie katary rejestrujemy raczej na etapie początkowym, więc kociaki ładnie i szybko reagują na leki.

Zapasy mleka kurczą się błyskawicznie, ponieważ każdy miot karmiony jest tym samym rodzajem mleka, pochodzącego od tej samej firmy. Mleko, na którym pracujemy należy do tych z górnej półki, ale mamy gwarancję, że tym sposobem unikamy kłopotliwych biegunek.
Wsparcie z firmy Mars otrzymałyśmy jakoś w ubiegłym roku. Partia doskonałych puszek z łososiem dedykowana była dorosłym kotom wrażliwym.

Nie liczyłam na transport tak szybko, dlatego szalenie byłam zaskoczona telefonem od koordynatorki firmy: „Pani Izo, dzień dobry, Firma Mars Polska się kłania. Widzę, że już żłobki działają pełną parą, przygotowaliśmy saszetki dla maluszków, troszkę wam pomożemy!”.
Choć byłam mile zaskoczona, to miałam świadomość, że po tylu latach w grafiku, oprócz adresu Fundacji, widnieje adnotacja, kiedy i jaka karma jest dla nas wsparciem na wagę złota!
Wypracować i wymodelować można każdą relację w taki sposób, żeby obie strony miały korzyść i satysfakcję z udziału w procesie pomocowym organizacji. To, że z większą ochotą pomaga się zawsze tym z lepszymi spektakularnymi rezultatami jest oczywiste, nikt nie lubi opiekować się tymi, którzy sami nie mają sprecyzowanego planu na prowadzenie fundacji. Reanimacja upadających przestała być priorytetem, ponieważ żadne narzędzia nie przełożą się na sukces, jeśli zarządzanie jest złe i nieustannie podejmowane są błędne, niespójne decyzje.
Cieszę się, że Kocia Mama jest tak uważnie i bacznie obserwowana przez sponsorów. Wiele nam to ułatwia, ponieważ sami monitorują co się u nas dzieje, jakie prowadzimy interwencje oraz na którym etapie dołożyć swoją pomoc, żeby właściwie uzupełnić niedobory.

Nie liczę na brak pracy w nadchodzącym okresie, gorączka zadaniowa dopiero przed nami. Systematyczna oraz cykliczna pomoc pozwala mi zapewnić rytmiczną pracę, Unikam kłopotliwego i wstydliwego tłumaczenia wolontariuszom, że niebawem sugeruję pauzę w przyjmowaniu maluszków. Dzięki karmie centralnie dedykowanej kociakom, możemy spokojnie przechodzić do kolejnego etapu, ponieważ magazyn pustoszeje z mleka, a półki zapełniają się inną karmą niezbędną w bezpiecznym rozwoju. Logistyka zawsze była moją dobrą stroną. Lata pracy pozwoliły mi oszacować, ile jakich produktów muszę zgromadzić przez czas zimy, by wiosną i latem nie rozkładać bezradnie rąk.

Regularne uzupełnianie braków owocuje nie tylko harmonijną pracą, jest istotnym elementem w codziennym działaniu wolontariuszy. Ich serca nie mogą trzepotać niespokojnie, kiedy mają zgłosić znalezione mioty. Pewność dobrej kondycji Kociej Mamy, dobrze zaopatrzonej w leki, artykuły higieniczne, żwirki i podkłady na stanie, to komfort, który zapewnia im spokój i pozwala skupić się na zadaniu. Najważniejszym celem w tym okresie jest doprowadzenie podopiecznych żłobka do przejścia do kociego przedszkola! Mars Polska, jak zwykle, tradycyjnie udziela pomocy w najlepszym, najgorętszym okresie. Dziękujemy w imieniu tych raczkujących, jeszcze nieporadnie, ale śmiesznie kociaków!

Opublikowano w kategoriach: Łódź