Rezultat akcji koszyczkowej

Od kilku lat mamy zaszczyt brać udział w akcji koszyczkowej, dzięki czemu mamy okazję do pozyskania cennego, konkretnego wsparcia, dedykowanego wybranym kotom. Dwa razy w roku, w zależności od rodzaju świąt, Iwonka układa naszych podopiecznych w kolorowych, adekwatnie ustrojonych, koszyczkach.

Mamy świadomość tego, jak przebiega zbiórka. Każdy sympatyk Fundacji bardzo lubi brać udział w tej akcji, dlatego nigdy nie martwię się o rezultat, zupełnie inaczej niż koordynatorka z ramienia Kociej Mamy. Zamartwianie i biadolenie jest każdorazowo obowiązkowe, co sprawia, że przez czas trwania zbiórki unikam z premedytacją kontaktu.

W tym roku jestem szalenie wdzięczna organizatorkom za pochylenie się nad naszą prośbą i przygotowanie paczki pod specjalnym kątem, a mianowicie całkowicie dedykowanej maleńkim, niesamodzielnym oseskom.

Wiosna i lato to najtrudniejszy okres dla Fundacji i to nie ze względu na długie weekendy, urlopy i wyjazdy, a na wysyp maluszków, takich, które według ustawy kwalifikują się do eutanazji.

Problem stary i ciągle powraca, od samego początku działania Kociej Mamy. Lata płyną, a działacze koci jakby specjalnie pomijają rezultaty, jakie w tym temacie osiąga Fundacja. Nadal tępo chowają się za przyzwoleniem, jakie daje im bezduszny, odrealniony zapis, wynik pomysłu kompletnie pozbawionych wiedzy w tym temacie urzędników. I tak bezlitośnie mordują mioty, które albo spokojnie wykarmiłaby kotka, albo z ogromnym doświadczeniem w byciu mamką zastępczą, wolontariuszki.

Od lat, kiedy opiekun czy przypadkowy znalazca „ ślepego miotu lub kociaczka” stanie się nagle opiekunem, a nie posiada elementarnej wiedzy w tej dziedzinie, prośbę o pomoc oczywiście kieruje do Fundacji. Często, oprócz powierzenia nam życia bezbronnej istotki, nie jest w stanie w żaden inny sposób nam pomóc, ani datkiem na cele statutowe, ani mlekiem czy kittenową karmą. Oprócz umiejętności trzeba posiadać niezbędne środki, dlatego chylę czoła przed organizatorkami, iż moją prośbę o zakup dla nas mleka dla maluszków nie uznały za dziwną fanaberię. W tym roku skupiłam się na przygotowaniu do przyjmowania osesków. I tak je mamy zawsze na pokładzie, więc tradycyjnie, zgodnie z gospodarskim zachowaniem, wolę produkty posiadać na półce niż w popłochu biegać do sklepu. Oprócz mleka, otrzymałyśmy karmę specjalistyczną, wspierającą leczenie zaburzeń układu pokarmowego. Wiemy doskonale, że rewolucje gastryczne dość często występują u kociaków przyjmowanych z różnych środowisk. Ta akcja przyniosła wsparcie najmłodszym podopiecznym Kociej Mamy. Dziękujemy za pomoc w imieniu porzuconych, osieroconych malutkich istotek!