Ruszyły kocie przedszkola

I się zaczęło!
Maluchy buszują w domowych przedszkolach. Maryla ukrywa kocięta przed białaczkowym Narcyzem, by ich w swej miłości do wszelkich istot nie wycałował, co mogłoby okazać się dość dramatyczne w skutkach. Anna na weekend podążyła z małym karmionym butlą, a Dorota czeka cierpliwie na sygnał aż dam hasło o przerzucie do innego DT.
W tym czasie każda z nas czuje trudność sytuacji. Musimy współpracować, by się nie zblokować. Nie sztuką jest nabrać kociąt, sztuką jest tak prowadzić politykę adopcyjną, by mimo trudnego czasu, mieć w tym zakresie płynność.

Dlatego raz jeszcze proszę wszystkich kociarzy o rozwagę i tradycyjnie przypominam: jeśli chcecie skorzystać z naszej pomocy w zabezpieczaniu kociej rodziny, nie zwlekajcie proszę, tylko zgłaszajcie się natychmiast po okoceniu byśmy mogły wpisać na listę.

O ile z zabezpieczaniem matek nie ma problemu, duża jest liczba płynnie pracujących w Akcji lecznic, to DT nie są gumowe, a ja jak zwykle nie chcę prowokować losu i łączyć miotów.
Inną kwestią jest dołączanie małych, kiedy osesek traci matkę, nie będę analizowała okoliczności, tylko podejmuję decyzję ze wskazaniem na dobro kociego dziecka.

Generalnie wszystkie wolno żyjące matki są zarobaczone i niestety przeważnie zainfekowane kocim katarem. O ile infekcję i robaczycę mogę wyleczyć, o tyle mamki nie jestem w stanie zastąpić, szczególnie we wczesnym etapie życia kociąt.

Wakacje zawsze są trudne.
Trzeba pomagać, bo taka jest specyfika naszej pracy, ale należy być świadomym i ostrożnym.
Adopcje muszą być przemyślane.
Chętnych na koty młode i dorosłe weryfikujemy szczególnie.

Tradycyjnie nie ogłaszam apelu o zawieszeniu pracy Fundacji na czas wakacji, ale proszę o wyrozumiałość, konstruktywną współpracę i respektowanie zaleceń wolontariuszek pracujących w kontakcie, one mają interwencje adopcyjne doskonale opanowane.