Z pozycji Szefowej. Cz. 7, Przyszłam ją uśpić

To była środa czyli mój dobry, magiczny dzień.
Dzwoni Klinika Amicus, jedna z najlepszych, najbardziej aktywnych i dyspozycyjnych.
-Pani Izo – dr Michał zaczyna niepewnie rozmowę- Pani przyszła uśpić 12 letnią Maine Coonkę…
– A to przepraszam z jakiego powodu? – kolejna nawiedzona myślę i dopytuję.
– A co jej dolega?
– Zaczopowała się!
– Słucham? – normalnie uszom nie wierzę…
– Jej faktyczna opiekunka jest niedostępna, przebywa w szpitalu, ktoś z rodziny Zuzię przyniósł, sprawia kłopoty zdrowotne, nikt postronny nie chce ponosić kosztów…
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.


– Pani Izo, co robimy? Mamy jakiś pomysł? – wyraźnie czekał na konkretną decyzję – znają mnie i podejście do tematu w przypadku starych, schorowanych kotów.
– Wysyłam umowę zrzeczenia się kota na rzecz Fundacji – musimy iść oficjalną drogą w tym przypadku – zabieramy Zuzię, czyścimy, nie ma innej rady, ludzie też cierpią na podobne dolegliwości i nikomu nie przyjedzie do głowy z powodu zaparcia sięgać po eutanazję.
Radości w głosie dr Michał nie umiał ukryć, machina ratująca życie kota ruszyła.
Dostała na fundacyjne imię Etna i zaczęła się obserwacja stanu zdrowia.

Imię trafione, bo kotka jak wulkan sprawiła kolejne niespodzianki. Oprócz zaczopowania, stwierdzono konieczność podawania leków na serce, wiadomo ta rasa genetycznie boryka się z tym defektem ponadto, kiedy sprawdzano ją ortopedycznie, lekarz stwierdził straszną dysplazję i niestety, kiedy uporamy się z jednym problemem, konieczna będzie operacja obu łapek. Dlatego Etna tak mało się porusza, ponieważ sprawia jej to zarówno kłopot jak i ból.
Teraz po tygodniowej obserwacji wnioskuję, że prawdziwą przyczyną zrzeczenia się kotki nie było zaparcie, przy którym skuteczna jest tania Lactuloza, a świadomość konieczności poddania kotki operacji, która skoryguje problem ortopedyczny, co zresztą potwierdziło zdjęcie RTG.
Cóż mam zrobić w obecnej sytuacji? Kiedy powiedziałam „A” muszę iść za ciosem.

Filozoficznie traktując całe zdarzenie, po raz enty stwierdzam, że ktoś tam nad tymi biedakami jednak ma pieczę i sprawia, że te które jeszcze mają szansę, nawet jeśli trzeba wydać trochę kasy, zawsze trafią na klinikę, która działa z Fundacją Kocia Mama.