Jakie czas, taka edukacja

Inauguracja zajęć on-line odbyła się jakiś czas temu. Zachęcone sukcesem, promujemy tę nową formę zajęć z kociej edukacji, wykazując pedagogom o wiele większe możliwości dydaktyczne wynikające z ograniczeń pandemicznych. Pracując z pozycji domu mamy możliwość oprócz przekazania typowych informacji, prezentacje kotów, których nigdy nie miały sposobności poznać dzieciaczki, nawet dość długo zaprzyjaźnione z Fundacją.

Koty pracujące muszą spełniać określone warunki, a najważniejszym z nich, oprócz łagodności jest nawet mimo kalectwa dość dobry stan zdrowia, dotyczy to szczególnie woli kota do komunikacji z nowymi osobami. Koty, tak jak ludzie przechodzą przez kolejne etapy życia i tak maluchom zwanym potocznie w Fundacji smarkami, do pełni życia wystarczy pełna miska, czysta kuweta i plac do swawolnych, niekończących się zabaw. Starsza młodzież, podlotki, najchętniej oprócz trzepania sobie wzajemnie futer, wiele czasu poświęcają na zdobywanie wysokich drapaków. Koty dorosłe są stabilne emocjonalnie, generalnie skupiają się na spaniu, drzemce lub oprócz posiłków na nieustannej toalecie.

Te wszystkie kategorie wiekowe mruczków kwalifikują się do wizyt na zajęciach, ale jest też grupa, którą tworzy dość liczna rzesza ciekawych osobników, jednak ze względu na ich charakter i stan zdrowia wizyty osobiste są niestety wykluczone. Im należy zapewnić spokojną egzystencję w domowych pieleszach, a nie fundować atrakcje wynikające z komunikacji z liczną uczniowską społecznością.
Z okazji spotkania z młodzieżą wychowaną na opowieściach Kociej Mamy, wykorzystując konsekwencje wynikające z panującego covida, postanowiłam przedstawić najważniejszego kota w moim domu, piętnastoletniego Leona.

Od chwili kiedy Fundacja rozpoczęła współpracę z tą przekochaną społecznością, Leon dożył wieku, który dyskwalifikował go jako edukatora. Choroba, ograniczenia wynikające z dyskopatii, ból i trudność z poruszaniem uczyniły z niego typowego złośliwego kocura reagującego dość impulsywnie na bodźce, które nie spotkały się z jego akceptacją.
Zachowanie typowe dla starych, cierpiących ludzi.
Oprócz Leona, hitem spotkania była prezentacja przygotowana przez Anię traktująca o kalekich kotach.
Powiem szczerze, że paradoksalnie preferuję spotkania w trybie on-line niż poprzednie w tradycyjnej konwencji i nie mam na uwadze tylko czasu potrzebnego na dojazdy i bezpośrednio przeznaczonego na zajęcia. Ta forma daje nam o wiele szersze możliwości i dzięki dostępnym narzędziom, mamy okazję pokazać większą ilość kotów, ale jednocześnie poznać przyjaciół mieszkających z uczestniczącą w lekcji młodzieżą.

Tradycyjnie było szalenie miło i sympatycznie. Tradycyjnie były podziękowania i kwiaty, tym razem to obłędnie kolorowe bukiety wykonane przeróżnymi technikami plastycznymi. Nie byłam zaskoczona, że wszystko przygotowane było perfekcyjnie, taka to bowiem szkoła, taka społeczność, tak się zawsze dzieje, kiedy nadzoruje i pełni pieczę nad całością przyjaciółka Fundacji – Katarzyna!