Powrót do Fundacji

Charlie, czarny kot, który faktycznie ma w życiu szczęście. Trafił do fundacji kilka lat temu jako w sumie mały kociak. Przekazany do adopcji wraz z siostrą przyrodnią Prymulką ludziom, którzy związani byli z fundacją nie tylko przez koty. Para doświadczonych prawników kociarzy, samotnych żyjących tylko z kotami, bardzo serdecznie zbliżyła się z Kocią Mamą i nie raz służyła jej radą, podporą prawną nawet pomocą finansową, wspierając co trudniejsze zbiórki charytatywne czy wręcz wpłacając stałe kwoty na konto.

Od pewnego czasu obowiązywała umowa, że jeśli nadejdzie chwila, kiedy oboje przejdą za ludzki Tęczowy Most, fundacja przejmie sieroty, czyli dwupak adopcyjny wróci na rodzinny pokład. Lata mijały, koty dorastały. Z młodzieży i one stały się starcami. Niestety nie tylko ich zegar doliczał im lat, najpierw odszedł kochający ich pan, za klika lat dołączyła do niego żona. Wtedy dopełniła się obietnica, Kocia Mama przyjęła oba koty. Kotka niestety gorzej zniosła rozstanie z ukochaną panią, bardzo szybko mimo starań lekarki i nowej opiekunki poleciała do swoich ludzi. Rozłąka, zmiana środowiska przyczyniła się do stresu, który spowodował zapalenie wątroby. Kotka dodatkowo popadła w depresję i odmówiła przyjmowania pokarmu. Wyroków zapisanych w gwiazdach nikt nie zmieni, nie znamy dnia ani godziny, by z godnością, bez bólu, bez rozterki przyjąć takie dramaty. Nie wiemy, czy śmierć przyrodniej siostry była przyczyną choroby, nagle Charlie także zaczął bardzo mocno niedomagać. Utrata masy do kociej anoreksji, dokładnie tak jak u siostry finalnie doprowadziła do zapalenia wątroby, tylko, że tym razem lekarz prowadzący szybciej skojarzył symptomy i podjął kroki zmierzające do ocalenia kota. Nie dość, że był chudy jak szkielet, to na dokładkę zaczęły się pojawiać drgawki jak przy początkowej fazie padaczki. Kot pojechał na konsultację do neurologa i wtedy dopiero zaczął się niezły melanż. Czego ten kot sobie nie nazbierał!

Zwyrodnienia oraz zapalenia kostno-stawowe kręgosłupa i stawów, to w jego wieku dość często występujące objawy i w zasadzie najłatwiejsze do wprowadzenia leczenie, wystarczy podawać Solensję i kiedy wysyci się w organizmie, bóle nie będą tak uporczywie dotkliwe. Neurolokalizacja-śródczaszkowa rozsiana może być lewostronnie przodomózgowie i/lub prawostronnie przestrzeń podnamiotowa. Ponadto wykryto geriatryczny/idiopatyczny zespół przedsionkowy.

Konsultacja neurologiczna to jedna kwestia, lekarz wskazał kilka aspektów, na które należy uważać, obserwować i nagrywać niepokojące odruchy, reakcje i zachowanie.

Większym problemem jest diagnostyka internistyczna, w tym przypadku, żeby pokusić się o ustalenie terapii dziennej, trzeba było wydać dość dużo pieniędzy na specjalistyczne badania oraz analizy, czyli zlecono i wykonano morfologię profil geriatryczny, biochemię, mocz oraz jego posiew, ponadto EKG i USG.

Analizując wykonane badania, postawiona została wstępna terapia. Nie zliczę godzin, które opiekunka spędziła na podawaniu kroplówek, tym samym na siłę utrzymując kota przy życiu. Izy są twarde, uparte, niezłomne, a takie właśnie imię nosi nowa opiekunka kota. Kiedy już widać było światełko w tunelu, kiedy kot zaczął odrobinkę jeść, podczas jednej z wizyt kontrolnych lekarka zajrzała mu do pyszczka, no i otworzył się kolejny temat, opracowania zepsutych zębów.

Na tym etapie nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie kotu fundował wizyty u stomatologa, by zrobić porządek z zepsutymi zębami. Ta czynność, a zatem i wydatek to kwestia dalekiej jeszcze przyszłości.

Stan zdrowia Charliego stabilizował się wolno, ale skutecznie i systematycznie, tak że wszyscy przestali drżeć z niepokoju, aż pewnego dnia Iza zobaczyła, że kot się podarł i ma ogromną dziurę pod pachą. W takim stanie nie kwalifikuje się do podania narkozy, dlatego zszyty został zewnętrznymi klamerkami. Niezłą jazdę i sprawdzian umiejętności funduje nam czarnuszek, ale jak dotąd na punkty prowadzi Magda, ma zawsze skuteczną odpowiedź na chorobowy ruch kota.

Stan na dziś jest stabilny, je, przybiera na wadze, zaczyna być aktywny, nawiązuje relacje z innymi kotami.

Systematycznie przyjmuje Meloxaral oraz co drugi dzień Orinipural. Oczywiście raz w miesiącu do momentu stabilizacji badanie kontrolne moczu i morfologii.

Dziesięć lat to nie wiek, w którym nie walczy się o kota, nie czas by rozkładać bezradnie ręce akceptując rzeczywistość. Choroba nie wybiera, nie jest miła, niesie niepokój i strach. Codziennie wracając z pracy, otwieramy drzwi z sercem na ramieniu sprawdzając, czy aby wszystko z kotami jest w porządku. Są takie domy, w których osoby jak Iza zbierają same trudne, nieuleczalne przypadki. O ich emocjach nie pamiętamy, kiedy opowiadamy kocie historie, ale każdy, kto tylko decyduje się na takie życie, wie doskonale jak to odbija się na psychice.

Z lekkością opisuję emocje Izy, ponieważ sama także od zawsze żyję z tymi kotami z innej bajki. Nikt, kto nie przeżył podobnych sytuacji, nie ma pojęcia w jakim napięciu funkcjonujemy codziennie.

Kiedy w domu jest jeden trudny kot, to nie jest ciężar, ale kiedy codziennie spędzamy 2 godziny na podawaniu najniezbędniejszych tylko leków, to wysiłek na skalę książkowej Siłaczki. Dumna jestem, że mam takie wolontariuszki, ale jednocześnie doskonale zdaję sobie sprawę, ile „kosztuje” ich ta miłość.

Trzymając łapki za kocurka, proszę także o udział w aukcji. Na początek podam kwotę za te czynności, które zostały poczynione. Cel Iwonka założy na 2 tysiące złotych, myślę, że Charlie się opamięta i przestanie fundować zdrowotne atrakcje.

https://www.ratujemyzwierzaki.pl/powrotdofundacji