Zaczynamy przygotowania do KotoManii

Poznaliśmy się kilka lat temu podczas Gali Wolontariatu, był jednym ze sponsorów, podobnie jak Kocia Mama.
– To właśnie jest Iza, szefowa tych niesamowitych kociar. Uwielbiam te dziewczyny, jestem pod wrażeniem z jakim oddaniem ratują koty i są takie śliczne – tak rekomendowała mnie Iwona, która choć sama bardziej kocha psy, docenia zaangażowanie w pracę i od chwili poznania zostajemy w autentycznej sympatii.
Rzadko spotykam na swej drodze podobnie bezinteresownych w intencjach, otwartych, skorych do współpracy na rzecz chorych ludzi, dzieci i tych, o których mówimy bracia mniejsi.

W roku kolejnym firma, w której jest Prezesem, stała się sponsorem podarunków dla nominowanych do tytułu KotoMana. Była to pierwsza Gala, na której gościli dwaj Prezesi: NIKu i Textilimpexu.
– Zapraszam Fundację do naszego budynku. Dojazd dobry, duży parking, przestronna aula widowiskowa, jest miejsce na kiermasz i na bankiet, ładny kącik na tradycyjną wystawę prac dzieci z Matki Polki. – zaproponował wtedy.
– Dziękuję za ofertę, ale na przyszłą KotoManię mam już upatrzoną przestrzeń, świętować urodziny będziemy w auli na Politechnice.
– Co to za kobieta, odmawia takiego prezentu? – pokręcił głową ze zdumienia.
– Mam swój plan – wyjaśniłam – Ale doceniam i jestem wdzięczna za propozycję, z pewnością się odezwę.
Nie mogłam przyjąć prezentu ponieważ Prezes był w dziesiątce kandydatów do tytułu KotoMana, źle by to wyglądało, nieprofesjonalnie, słabo marketingowo i mogło być powodem do głupich insynuacji.
Zaproszenie zainicjowało jednak pewien pomysł, musiałam nad nim pomyśleć.

Kilka tygodni temu delikatnie się przypomniałam:
– Witam Prezesa, mogę chwilkę zająć? Zaczynamy przygotowania do Gali, to będę nasze 10 urodziny, czy zaproszenie nadal jest aktualne?
W słuchawce zapadła cisza.
– 3 lata Ci zajęło podjęcie decyzji! Oczywiście, jesteście mile widziane! Kiedy zechcecie tu zawitać, gmach jest do dyspozycji.
– Na razie mam ustaloną datę 23 lutego 2018, tradycyjnie luty, tradycyjnie piątek, tradycyjnie godzina 18.
– Boże, to jeszcze szmat czasu! – odpowiedział zdziwiony.
– Nie  kopię studni, jak płonie las, muszę mieć poukładane klocki wcześniej, to wolontariat praca odbywa się w innym trybie, dziecko się rozchoruje, nas dopadnie większa niedyspozycja i sypią się terminy – cierpliwie wytłumaczyłam.
– Dlaczego akurat teraz chcecie świętować w gmachu Textilimpexu?
Spodziewałam się tego pytania, więc tylko lekko się uśmiechnęłam.
– Tak naprawdę Firma bliska jest mi od początku mojego życia. Tata mój pracował CeTeBe, potem zmieniono nazwę na Confexim, a od kilkunastu lat obowiązuje obecna. Jako dziecko bawiłam się na rampie kolejowej przy ulicy Przędzalnianej, budowałam z kartonów domki dla mieszkających tam kotów, skakałam z radości, kiedy ojciec zabierał mnie na dyżur, liczyłam przyjeżdżające wagony, niańczyłam koty. Po kilku latach zawitałam tam znowu, jako dorosła kobieta, szefowa Kociej Mamy, przekazałam pod opiekę Panu Romkowi kociaki, które przywiozłam z Jackiem z Konina. Leczyłam mruczki buszujące w okolicy wieżowca na Traugutta karmicielki zawsze mogły liczyć na moje wsparcie.
Znam gmach, parking. Z sentymentem wspominam czasy kiedy flotylla autokarów czekała w szyku, a opiekunki odliczały dzieci jadące na kolonie.
A potem poznaliśmy się na Gali Centerka, padła oferta i podjęłam decyzję, że piękne byłyby to urodziny w miejscu, które łączy się ze mną od zawsze tak mocno.
– I trzy lata siedziałaś cicho aż do tej chwili???
– Cóż plan był już wcześniej, ale wiedziałam, że musi nadejść odpowiednia pora, by o tym porozmawiać i właśnie stało się!

Tradycyjnie umówiliśmy się na spotkanie.
Tradycyjnie Emilia oszacowała każdą dostępną dla nas przestrzeń.
Tradycyjnie Bożena sprawdziła sprzęt dźwiękowy.
Tradycyjnie towarzyszył nam Gospodarz obiektu.
Tradycyjnie padły rozmaite pytania techniczne.
Tradycyjnie zapewniłam: Obiecuję, będzie pięknie jak zwykle!
Tradycyjnie wszyscy wiedzieli, że mam rację!
Ale…
Tym razem nie wszystko odbędzie się według tradycji.
To są 10 urodziny to zobowiązuje!