Jak co roku

Od prawie 20 lat przypominam: marzec, miesiąc kocich amorów, dobiegł końca. Zima była łagodna i ciepła, więc już mam sygnały o pierwszych kocich miotach. Marazm urzędniczy i administracyjny nie jest sprzymierzeńcem moich marzeń, ale w trosce o los tych już urodzonych apeluję do opiekunów: skoro już są na tym świecie, nie róbcie im proszę żadnej krzywdy, ochrońcie kocią matkę i jej dzieci, otoczcie opieką, pozwólcie wychować bezpiecznie.

Dam, jeśli trzeba, budę, pomogę z adopcją małych, matkę zabezpieczę fundacyjnie albo w ramach działającego wreszcie programu.

Proszę zapisać datę narodzin, zgłosić potrzebę adopcji do Moniki lub Maryli, stanąć w kociej kolejce do przyjęcia, telefony podane są na stronie internetowej Kociej Mamy, a Ania przypomina je nieustannie na fanpejdżu.

Za pięć tygodni ponownie proszę o kontakt z wolontariuszkami, wdrożymy procedury adopcyjne.

Jak co roku wiem, że ich być nie powinno, ale skoro zjawiają się na tym świecie, chrońmy te małe istotki do czasu, aż Fundacja przejmie opiekę i będzie szukać najlepszych domów na świecie.

Dziękując tym, którzy mi przez tyle lat pomagają stanąć w obronie tych, których inni poddają eutanazji, przypominam, że tylko zły człowiek nie chroni dzieci i nie jest ważne czy to są ludzkie, kocie, psie czy krecie.

Trzeba nie mieć serca nie mówiąc o odrobinie empatii, by się nie zawahać i zabrać z gniazda te, najmniejsze, które o siebie nie potrafią walczyć.