Szykując się po koty

Stan wojny sprzyja niestety szabrownikom, spekulantom, oszustom i złodziejom. Zawsze tak było w historii świata, że oprócz normalnego wojska tworzona była jednocześnie formacja porządkowa, w zależności od czasu w jakim istniała, taką nadawano jej nazwę.
Teraz oczy całego świata skierowane są na Ukrainę i każdy jak może wspiera to państwo. Konwoje humanitarne oprócz ludzi ratują również zwierzaki. Problem jak zwykle jest dość dramatyczny, ponieważ przeważnie opiekunowie nie chcą porzucać swoich zwierząt.

Kwestia zwierząt gospodarskich jest trudna jednak polscy rolnicy postanowili poprzyjmować uchodźców wraz z ich krowami, końmi, kozami i owcami. Psy i koty jeśli nie mogą podróżować z opiekunami, gromadzone są w zbiorowe transporty i tak wyruszają do polskich punktów zbiorczych, gdzie organizacje je odbierają i zgodnie z opisanym statusem: do adopcji albo tylko na hotel, rozdzielają w domach tymczasowych.

Kocia Mama od pierwszej chwili niezwykle mocno zaangażowała się w pomoc na wielu płaszczyznach dedykowanym ludziom, jednocześnie mając świadomość jakie korki tworzone są bez sensu na wszystkich przejściach granicznych, Ela nawiązała kontakt z koordynatorem akcji ratowania kocich i psich uchodźców zgłaszając Fundację jako gotową przyjąć jednorazowo nawet 70 futer.
Czekałyśmy grzecznie w kolejce na sygnał, kiedy mamy ruszać po koty. W czwartek otrzymałam wiadomość: „Ruszamy ze Lwowa, mamy prawie 70 kotów z samego Kijowa, to albo sieroty tych co polegli, albo oddane z troski o ich los, wszystkie do dalszej adopcji.”.
Na przekazanie umówiliśmy się na sobotę.
Każdy, kto mnie zna, doskonale wie, że za doskonałą kondycję Kociej Mamy odpowiada moje gospodarskie podejście do każdego najdrobniejszego tematu.

Jechać miałam z Izą, dużym transportowym autem. Kontenery zostały naszykowane, oklejone firmowymi naklejkami, w środku włożony został podkład, saszetka i miseczka. Byłyśmy gotowe.
W piątek koło 14 misterny plan legł w gruzach, bowiem auto niestety uległo awarii.
Napisałam apel na forum: „Kochani, wszystko naszykowane by jechać po koty, a tu nagle auto odmówiło posłuszeństwa, pomocy, oddam za paliwo!”.
Kocia Mama jak zwykle tradycyjnie zawsze spada na cztery łapki.
Dlaczego, zapyta ktoś ciekawy? Dlatego, że u nas zawsze cel jest jasny, czytelny i szczytny, więc Opatrzność nam pomaga!

-Mam auto! -melduje wieczorem Natalia- kolega mój z Tobą pojedzie!
I tym sposobem, kiedy wszyscy szukali dobrego rozwiązania, mogłam spokojnie szykować się do sobotniej podróży!